Dla mnie jest to dowolna sprawa, byle nie za późno, tak max o 11:00. Życie mnie zmusza do pojawienia sie na bajzlu, ale jeszcze nie wiem jak sie tam dostanę. Ale myslę, że nie będzie problemów z transportem.
Ja proponuje spotkać się o godzinie 8.30 w tym samym miejscu gdzie poprzednio (mapkę z zaznaczonym miejscem można znaleźć w temacie z poprzedniego Oldtimerbazaru we Wrocławiu ), jeżeli dla kogoś za wcześnie to proszę podawać swoje sugestie...
Pozdrowionka dla wszystkich i mam nadzieję że spotkamy się w liczniejszym gronie niż ostatnio
Dodam jeszcze, że jeżeli ktoś chciałby ode mnie jakieś części czy może katalogi (mam wolnych 3 szt. ) to proszę o informacje jeszcze dzisiaj, tak abym zdąrzył wszystko przygotować
A to jeszcze mój numer tel. 0665628811, w razie jakby ktoś nie mogł znaleźć umówionego miejsca
Będę jutro rano na bazarze. Potem będę uchwytny w warsztacie przy ulicy Warsztatowej 7 (nie jest to daleko od bazaru: skrzyżowanie Sudeckiej, Ślężnej i Wyścigowej). gdyby ktoś miał jakiś interes, to zapraszam. Można do mnie dzwonić na:
Bazar był, spotkaliśmy się w stosunkowo dużym składzie (był Tybusz, Błażej, Gaca i Pędzel). Ogólnie bajzel nie był jakiś wyjątkowy, motorów zabytkowych w całości - brak, nieliczne "niekompletne do roboty" - jeden osioł, jedna M04 dwie BK350, resztki DKW NZ250, jakiś Indyk. To wszystko.
A Iż? No cóż, stwierdziliśmy wszyscy, że Iż staje się coraz bardziej unikalny. Bardzo niewiele części (choć akurat ja trafiłem chyba wszystko, co chciałem). Jak zawsze są uszczelki, części karoseryjne, podróby wydechów (mowię o 49). Był jeden 56 sprzedawany na częsci, Błażej wziął zdrowiutki wał i sprzęgło z łańcuchem za dobre pieniądze. Gaca nie kupił nic, i raczej nie uzna tego bazaru za najlepszy na którym był
No cóż ...trafiony zatopiny chłopaki na bajzlu o to samo pytali -jeżdżę jak trzynasty wojownik (jak na psie ) co jakiś czas muszę pewne wewnętrzne cześci ciała masować bo skurcze łapią ,ale się nie daję przecież wszystko co piękne rodzi się w bólach no nie
PS.
Muszę się pochwalić ,jak widzicie na zdjęciu stoję wśród samej "wierchuszki"forumowej ,sami moderatorzy -ręki nie myję he he.
To ja dorzucę coś po bazarowo od siebie. Bajzel był spory. Całkiem spory. Królowała oczywiście japonia w każdym wydaniu... Miłośnicy 49 mieli raczej trudne zadanie. Oprócz paru drobiazgów, właściwie nie mieli w czym wybierać. Natomiast do modeli późniejszych było sporo różnych gratów. Ceny były do przełknięcia. Ja utrafiłem, jak już było wcześniej, na zdrowy wał i zdrowe kompletne sprzęgło dwurzędowe. W tym samym miejscu była cała 56 w częściach (rama, tłumiki - poniszczone, osłona gaźnika, rozbebeszony silnik, cylinder i trochę innych). Było kilka silników w cenach od 150 do 300 zł
Najważniejsze jednak chyba, że spotkaliśmy się w silnej grupie. Spotkanie było bardzo sympatyczne. Szczególnie utkwiły mi w głowie słowa, które usłyszałem na dzień dobry od Tybusza
Tybusz, jak już straciliśmy siebie z oczu, to Z gacą i mcfragiem natknęliśmy się na człowieka, któremu i ty sięgałeś do brody. Mówię o człowieku trzymającym lustro (świadkowie wiedzą...).
Jedynym zgrzytem bazaru była jak zwykle organizacja, szczególnie wjazdu. Tradycyjnie burdel i długaśna kolejka. I totalny bezład. Już na wjeździe na drogę dojazdową na DCHR stał dziadek w kamizelce i blokował jeden pas. Bo tak. Na szczęście zwątpił w cel swojej misji i odpuścił. Sprzedający bilety chyba nie do końca wiedzieli co robią, a zaraz potem następna kontrola, gdzie mający poczucie ważności swoich działań facecik ubrany w czarny kubraczek, musiał ci przedrzeć papierek... Z bazaru na bazar stoją oni coraz bliżej wjazdu. Proponuję, by na następnym stali przed kasami i przedzierali jeszcze nie sprzedane bilety...
O organizacji mam taką opinię, bo kiedyś miałem ciekawą przygodę z organizatorami:
Na którymś z poprzednich bazarów, sprzedający bilety miał tylko jeden wydruk, a ja kupowałem tych biletów więcej. Kazał mi udać się do przyczepy, która tam stoi, za chwil kilka, bo miał tam tyć i wręczyć mi pozostałe bilety. Jak wszedłem do tej przyczepy, to od siedzącej tam osoby dostałem na twarz do ręki kamizelkę i przykazanie: "leć i sprzedawaj bilety". W sumie to mogłem wziąć ich garść i się ulotonić. Ale uczciwość wzięła górę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach