Gumiś to jest taki format Iżowca, że jak mu zabraknie soku z gumijagód, to głupieje.
Zresztą dokładnie to widać po reakcji tych dwóch napotkanych motocyklistów: patrz, Gumiś się przyczepił, ciekawe czego chce?
Na pierwszym postoju wytłumaczyłem kolegom czego szukam i zaoferowali swoją pomoc. Mają chłopaki ponoć doświadczenie w szukaniu różnych złotych Grali.
Znając moje zamiłowanie do wyścigowych motocykli zabrali mnie w historyczne miejsca, gdzie jeszcze spod asfaltu dobiegała woń rywalizacji.
Później zaczęliśmy szukać na poważnie, ale musiałem towarzyszom wytłumaczyć, że gumi jagody nie przylatują w spodkach, więc w miejscu lądowania UFO raczej ich nie będzie.
Tu podobno była plantacja, ale już po żniwach.
Patrzyliśmy też z góry czy gdzieś nie widać jagódek.
W poszukiwaniu złotego runa trafiliśmy na skaliste tereny.
Gdzie wśród skał znaleźliśmy kwiaty gumi jagód! Niestety jeszcze bez owoców.
Ale i tak wówczas poczułem się jak...
Nasze poszukiwania przeniosły się na dwie strony granicy.
By na wieczór zwieńczyć zakorkowanym sukcesem nasze całodzienne trudy
A co potrafią gumijagody, przedstawia poniższe zdjęcie. Po ich zażyciu można z południa na północ dojechać bez zębów.
I tak to jest z tymi Gumisiami. Podobno drugi szukał gumiprzygód w Jurze.
W tak miłym towarzystwie można szukać zawsze, wszędzie i czegokolwiek. W powrotnej drodze wpadliśmy jeszcze sprawdzić czy tych jagód nikt nie zamiótł pod dywan.
Ależ czemu nie? Bądź!
Tylko jeżeli już, to nie jest to koło łańcuchowe - żadnego łańcucha tam nie widzę, zębów zresztą też. W pełnym brzemieniu: tylne koło zębate, idąc za brytyjskim katalogiem części, rear sprocket.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach