mcfrag, jestem ciekaw Twojej opinii na temat doznań w czasie jazdy sztywniakiem porównując oczywiście do "normalnego" Iża.
Pozycja kierowcy jest taka sama jak w moim 49, trochę inaczej trzyma się kierownicę. W sztywnym gripy są bliżej kolan, przez co ma się wrażenie że motocykl jest mniejszy, niższy. Dynamika jazdy w obu podobna, zwrotność i manewrowość w 350 wyczuwalnie mniejsza.
Zawieszenie w moim sztywniaku praktycznie nie istnieje. Twardszy niż sądziłem trapez i guma siodła zdecydowanie nie wystarczają, podczas jazdy czujesz każdy leżący liść. Na drogach innych niż płaskie jak stół jest raczej nieprzyjemnie, nieźle trzęsie już na pierwszym biegu. Na tych samych "dziurach" mój 49 płynie jak poduszkowiec.
Dopiero teraz widzę, jak bardzo Sowieci odmienili ten motocykl modyfikując w nim tak niewiele.
Zawieszenie w sztywniaku praktycznie nie istnieje. Twardszy niż sądziłem trapez i guma siodła zdecydowanie nie wystarczają, podczas jazdy wyczuwasz każdy leżący liść. Na drogach innych niż płaskie jak stół jest raczej nieprzyjemnie, nieźle trzęsie już na pierwszym biegu.
Tym bardziej podziwiam dawnych kierowców.
Trzeba pamiętać, że przed wojną były praktycznie tylko sztywniaki a drogi o dzisiejszym standardzie prawie nie istniały. Trzęsienie na prostej to jedno, a nie trzymanie drogi na nierównym zakręcie to dodatkowe atrakcje. Pozostaje tylko ograniczać prędkość, trzymać mocno kierownicę i podnosić się na podnóżkach na nierównych odcinkach. Przyzwoita jazda jest możliwa tylko na idealnych odcinkach asfaltowych (nawet te nowe, ale pofalowane potrafią się uprzykrzyć).
Święte słowa! pokolenia coraz słabsze ale frajda jeżdżenia takim sprzętem jeszcze większa niż przed wojną!
Moim zdaniem sprawa wygląda następująco i nie ma nic wspólnego ze słabszym pokoleniem:
Przez jakiś czas woziłem syna w nowym foteliku samochodowym, przejechaliśmy naprawdę wiele kilometrów. Aż przyszło mi do głowy sprawdzić budowę tego fotela. Wówczas odkryłem, że siedzisko jest strasznie twarde. Mimo że młody się nigdy nie skarżył, wyściełałem je dodatkową gąbką. Tak stało się bardziej komfortowe. Teraz młody ma porównanie, jak siądzie gościnnie u kogoś od razu zauważa różnicę - kiedyś po prostu myślał że tak ma być.
Przedwojenni motocykliści nie mieli niczego do wyboru, sztywniak był normą i nie było go z czym porównać, nikt nie narzekał. Ja dopóki wiele lat temu nie "zobaczyłem na własne koła" zachodniej autostrady, też myślałem że droga na Warszawę jest zaje...
Mimo, że u mnie jeszcze gdzieniegdzie leży śnieg to już sezon mam rozpoczęty. Niestety nowszym sprzętem, który ma miękkie i bardzo komfortowe zawieszenie, dobrze przyspiesza i hamuje.
Już mnie telepie na myśl, żeby się w końcu już móc przejechać Dyktą, która nie ma zawieszenia, nie przyspiesza i nie hamuje bo ten motocykl to jest to co kocham!
skoro sztywniaki są takie niewygodne, to dlaczego tak dużo weteraniarzy ciągnie do sztywniaków?
A co ma piernik do wiatraka? Tak zwani weteraniarze w zdecydowanej większości brylują w klubach weteraniarza i na branżowych forach a sprzęty pokazują na bazarach, wystawach i zlotach, dumnie przepalając je na postoju bądź paradując na jedynce, żeby się motor nie popsuł czy uświnił. Na biegu jałowym każdy sztywniak jest wystarczająco komfortowy.
Problem dotyczy tych, którzy chcią normalnie pojeździć. A to bynajmniej nie jest duża grupa.
Sztywniak niestety ma pewien czar i klimat minionych lat. Ciężko to wyjaśnić komuś kto nie jeździł nigdy na takim sprzęcie. Poza tym wizualnie rama jest czystsza, lżejsza i prostsza w formie. Mnie to cieszy. Mam wrażenie jakbym się delikatnie cofał w czasie przedwojenne co osobiście mnie fascynuje. Kiedyś przed II wojną światową byli goście którzy jeździli na motocyklach dookoła świata pisząc relacje.
_________________ "..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
Czyli generalnie niepotrzebnie ludzkość wymyśliła amortyzowany tył. Gdyby nie to, to nikt by nie narzekał na sztywniaki, bo nie wiedziałby, że można inaczej. W swoich czasach nawet najbardziej drogie i wyrafinowane jednoślady były sztywne. Tak samo jak np. w roku 1990 nie narzekaliśmy, że nie ma internetu.
Przesadzacie, rower jest sztywny, a jazda jest fajna. Wszystko zależy od przyzwyczajenia, w rajdzie Paryż-Dakar mają miękkie motocykle, a i tak, to nic nie pomaga bo w 90% na nich stoją. Człowiek jak szczur, jak musi, to do wszystkiego się przyzwyczai. Ale sztywniaki mają najładniejszą linię i musi
Ależ oczywiście! Również uważam, że sztywniakiem spokojnie da się jeździć. Można nawet czerpać z tego przyjemność!
Gdy opisałem wrażenia z 350 w porównaniu do 49 chodziło mi jedynie o to, że trakcja i wygoda jazdy jest diametralnie różna pomimo tego, że pojazdy te róznią się praktycznie kilkoma elementami. I tylko tyle.
Widzę fragu, że sztywniak gra teraz pierwsze skrzypce. Czyżby nie był jednak taki niewygodny?
Mój 49 jest zdecydowanie wygodniejszy ale i na 350 da się fajnie pośmigać. Kluczem do względnego komfortu jest ciśnienie w oponach, nie zawsze zgodne z zalecanym przez producenta.
mareq napisał/a:
49 nie robi się zazdrosny?
Nie robi, bo 49 jeździ zdecydowanie więcej. Na sztywniaku ganiam lokalnie, 49 to sprzęt dalekiego zasięgu i do byle 100km dookoła komina już go nie fatyguję. Musi być jakiś podział ról.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach