Wysłany: Sob 11 Lis, 2006 Szczyt głupoty cz. I (silnik)
Napiszcie jaką "najciekawszą głupotę" spotkaliście w silniku który rozbieraliście...
Moim najciekawszym spostrzeżeniem było sprzęgło w silniku do JAWY 50. Gość który go sprzedawał twierdził że jest totalnie zje^@&y bo się nie wysprzęgla, biegi nie wchodzą itp. W czasie rozbierania dostałem ataku głupawki na widok sprzęgła, a dokładniej terczek: dekielek, metalowa, korkowa, korkowa...
Ja z kolei ostatnio rozbierałem "uszkodzony" silnik od komara pedałowca. Awarią okazała się własnoręcznie docięta przez poprzedniego właściciela uszczelka pod cylinder. Piękna, ładna, ale bez otworów na kanały dolotowe.
Ja spotkałem kolesia który pchał na 99% mińska wmiare nowego 80 lata, jak sie go spytałem czy działa to powiedział ze przedchwilą jeździł a jak sie okazło to ściemniał niesamowićie bo jak chciałem mu pomuc to okazało sie, że nie ma sprążania a przyczyną tego były podkładki pomiędzy cylindrem a głowicą na każdej szpilce po jednej, pomiedzy cylindrem a głowicą było jakieś 2mm przerwy.
Posty: 0
Wysłany: Czw 14 Gru, 2006
a to jest właśnie szczyt głupoty. Potwierdzam bo sam to widziałem.
Posty: 0
Wysłany: Pon 12 Mar, 2007
Szczytem głupoty było dla mnie gdy mój młodszy brat miał w posiadaniu simsonka a biorąc ze mnie przykład iż siedzę przy sprzęcie i co chwlę coś poprawiam stwierdził , iż hamulce mu skrzypią i nasmarował je towotem (Tak jak to podpatrzył u starszego brata który gdzieś co chwilę coś tam oliwą przecierał) , dobrze iż tylko wypróbował to pod garażem , a póżniej mi się pochwalił jak usunął usterkę , przekonanie do błędnego działania zajęło mi pół dnia , następne pół doprowadzenie hamulców do w miarę poprawnego działania.A związny z IŻ 'EM przypadek był tak głupi iż być może śmieszny , znajomy składał silnikj remont,kapitalka,wszystko,funkiel nówka,silnik złożony,prądy,iskra,zapłon ustawiony,paliwo zalane kop.. nic przelanie pod kopowanie .. bach zagadał i nic dalej i tak 4 godz. po 12 godz. załam totalny rozbióraka silnika uszczelki simmeringi nie ZAŚLEPKI KANAŁÓW DOLOTOWYCH ODWRÓCONE przez cztery małe śrubki cały silnik rozbebeszony to jest dopiero brak wyobrażni
Ja biegałem z różnymi motorkami w ramach odpalania na pych i czasami jak się człowiek przebiegnie z motorkiem, który ma zdjętą fajkę, bo wcześniej robiło się wtrysk bezpośredni, to jęzor do pasa, zmachany jak koń po westernie, słownictwo "stoczniowe" i ta "miłość" w oczach do dwóch kółek, które ratuje tylko to, że obok nie ma skupu złomu albo jakiegoś mostu z odpowiednio głęboką rzeką
Do pchania polecam szczególnie Iża Planetę, któego praktycznie nie idzie pchać w pojedynkę, bo jak zaskoczy to może zdrowo pociągnąć kierującego, a z drugiej strony nie zyczę nikomu przywalenia tylna częścią ciała w pałąk na kanapie po niezbyt celnym wskoku na odpalone moto
Ja kiedyś podjechałem do roboty na wypolerowanym Iżu, tłum na parkingu oczywiście, wszyscy podziwiają. Czas jechać więc kask, skóra, rękawice. Siadam, zapłon, kopię z siodła, odpala od pierwszego. Jedyneczka, trochę gazu. Gaśnie. I nic. Kopię z pięć minut. okazało się, że odpaliłem na zakręconym kraniku.
Ostatnio zmieniony przez Michał Nie 28 Gru, 2014, w całości zmieniany 1 raz
Dwa tygodnie temu skończyłem remont. Po kilku godzinach od pierwszego odpalenia dałem mojemu bratu moja maszynkę aby ją troszkę objeździł. Chłopak ma 17 lat i nigdy na takim duzym sprzęcie nie jeździł. Najpierw zgubił dźwignię zmiany biegów. Potem jechał, jechał , a ja z daleka usłyszałem , że maszyna traci kompresję. Zatrzymał się. Kopie go i nic, mówię zatarł.Myślę teraz tylko iść i się wieszać. Okazało się że śruba od odpręznika wpadła do cylindra. Zablokowała się między kanałem a tłokiem. Na szczęście nic się nie stało. Tak więc rada: jeśli nie macie linki przy odprężniku wkręcać świecę!!!
Muszę się przyznać, że ja kiedyś też zrobiłem patenta. Złożyłem silnik Iża po kapitalce, wsadziłem w ramę, prad benzyna i nie chodzi. Sprawdzam iskra jest paliwo w gaźniku jest sprzęt nie pali. Wtrysk bezpośreni pali od dotyku. Z gaźnika zapomnij. Rozebrałem gazola niby jest dobrze, założyłem, nie pali. Wtrys - pali bez niczego. Myślę sobie cholerny gażnik i ponowna rozbiórka a potem jeszcze parę razy. Gazol OK. Dla pewności gazola sprawdziłem u kumpla na jego iżu, chodzi i to nawet ładnie. No to co może być. Paliwo ze zbiornika ścieka, więc może iskra ginie pod ciśnieniem. Wymyśliłem zewnętrzną cewkę na 12 V z samochodowym aku. Na wtrysku pali na gaźniku nie. No to może ma za małe ssanie z silnika. Sprawdzam a on nie ssie nic. Rozbiórka silnika i okazało się, że nie wsadziłem simmeringów tych z lewej strony wału.
Po zakupieniu M10 nie miałem do niego fachowej instrukcji, tylko ogólną, wszysko w nim w ciągu pewnego czasu zrobiłem, oprócz skrzyni ,której nie mogłem za chińskiego boga ustawić. Zdesperowany zapchałem pojazd do mechnika, po wielu dniach stania, szukanie i dostarczania części facet skapitulował nad iskrownikiem, ale skrzynie biegów ,, zlozył". Po dopchaniu do domu okazało sie ze tylko 1 i2 wchodzą, a kopka nie zatrzymuje sie tylko przeskakuje "0" /> Naszczęście zakupiłem na motobazarze we wrześniu 2004 w Wawie instrukcję do junaka dla warsztatów. Okazało sie ze ten ,,mechanik" u którego juz nie jednego junaka widziałem, nie wiedział o istnieniu podkładek dystansowych do skrzyni biegów, bez których w junaku ani rusz, dlatego zamiast luzu przepisowego 0,3mm był... , dlatego sam posługując sie instrukcją zrobiłem skrzynię i chodzi teraz jak ta lala, wnioski nasuwają się same...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach