Na bazar postanowiłem udać się bardzo wcześnie rano ,
pomimo szczerych , wczesno-porannych chęci nie było zbytnio na co polować.
Pogoda dopisała i tradycyjny IŻ-owy skład na swoich rumakach w pełnej frekfencji .
Na zdjęciu brakuje McFraga
Iż- 3 000 zł
Srebżankowy z koszem - 5 000 zł
''Mały Rusek '' - Mińsk 2 200 zł
i zakupy
_________________ Iż-49,Iż-56, Минск M1M '58, Jawa 20,
To prawda, bazar nie był obfity, aczkolwiek dało się coś kupić. U mnie niestety skończyło się tylko na śrubkach. Ten bazar pokazał, że warto tu tylko przyjechać by pokazać sie w składzie czterech Iży a potem urządzić sobię wspólną wycieczkę.
Wrocławski bazar robi się syfiasty, bije od niego coraz większą komerchą i plastikiem. Dobrze, że da się jeszcze wspólnie pojeździć w doborowym towarzystwie. Strach pomyśleć, ze jeszcze kilka giełd tego typu i skoncz się zbiórką pod bramą wjazdową i ruszeniem od razu na przejażdżkę
Bazar bazarem, ale to co się działo to później to prawdziwa uczta konesera, każdy by znalazł coś dla siebie. Trzeba tylko poczekać na Regersa aż podzieli się materiałem fotograficznym z wycieczki. U mnie klisza pusta, nie było kiedy robić fotek
Z gratami faktycznie było słabo. Nawet Igorowi nie chciało się ruszyć ukraińskiej dupy. Ciekawe. czy na Łódź lipcową się wybiera.
Ten Iżak to żenada. Pięć koła za ten zestaw to o 4800 za dużo.
Były jakieś tam małe ruskie pierdki, ale w ilościach śladowych.
Za to niedrogo można było stać się właścicielem tej sympatycznej Hondy
Osioł też jakiś dojechał, ale to tak jak my - ktoś sobie nim przybył na bazar.
I teraz zaczyna się opowieść właściwa. Na naszych bazarach narodziła się nowa, świecka tradycja - finał imprezy w postaci wspólnej wycieczki. A przy okazji druga, polegająca na tym, że każda taka wycieczka ma swojego głównego bohatera (najczęściej wbrew jego woli ). Ostatnio byłem nim ja, dziś padło na Gacę. Wycieczka, tym razem na zachód, prowadziła przez Mietków (jest tam spory zalew), Lubiąż, aż do Wołowa (dla zainteresowanych - LINK do mapki tej wycieczki). Potem mieliśmy rozjechać się do domów. Jednak wyszło inaczej. Po dotarciu do Wołowa i zatankowaniu, udaliśmy się do regersowego garazu, w celu dokonania forumowej inwentaryzacji. I wtedy, dosłownie metr przed garażem coś w gacowym silniku eksplodowało
Sprawcą okazał się pęknięty pierścień. Na szczęście silnik został natychmiast wyłączony i straty nie były duże. Tłok i pozostałe dwa pierścienie (jeden został zakleszczony w rowku) po małej walce udało się uratować.
Nie ma to jak awaria przed garażem. Takie małe szczęscie w nieszczęsciu.
Po wyjęciu resztek pierścienia Iżak został złożony na dwóch pozostałych. Wszyscy jesteśmy ciekawi, co będzie dalej. A do domu ma Gaca 80km. Czy dojedzie?
A to bohater dnia. Kolejne wycieczkowe trofeum, obok resztek łożyska sprzed dwóch tygodni
Dla bezpieczeństwa odprowadziliśmy Gacę 30km w stronę Strzegomia. Iżak działa. Nie ma powodów do niepokoju, dojedzie. Tu się rozstaliśmy.
A ja, będąc 10km od domu, zrobiłem ich jeszcze 100. Powrót z tybuszami przez Wrocław, lekki deszcz który mnie zmoczył na koniec, to pierdoły nie warte wspminania. Ważne, że wszyscy dojechali.
Konkluzja - najpierw ja (walka z prądami), teraz Gaca... Ciekawe co wydarzy się na następnej pobazarowej wycieczce i kto będzie jej bohaterem Mam nadzieję, że frekwencja będzie nie mniejsza niż dziś i nikt nie wymięknie Bo statystycznie rzecz biorąc, teraz czas na pojazd Tybuszy lub Regersa...
Na mechanice trochę się znam, ale dziś dopiero się dowiedziałem, po co w Iżu są trzy pierścienie tłokowe. A to wszystko po to by jak pęknie jeden można było jeździć na pozostałych dwóch. I tak jak mówi przysłowie, do trzech razy sztuka, a potem Iża na lawetę
Oooo proszę, ale było ciekawie.
Ja jestem raczej mechanicznym praktykiem ale chętnie poznałbym przyczynę takiej awarii?
Czy to wina materiału? Wada? Błąd montażowy wszechiżowca?
Ja jestem raczej mechanicznym praktykiem ale chętnie poznałbym przyczynę takiej awarii?
Dlaczego tak się stało? Trudno powiedzieć. Problem powstał przy gaszeniu motocykla. Dodałem wtedy dość mocno gazu z jednoczesnym rozszczelnieniem cylindra (dekompresatorem) wtedy nastąpiło "dupnięcie". Na szczęście szybko zareagowałem i zatrzymałem do końca silnik.
A propos, to nieziemska była mina Regersa, który był w centrum zdarzenia i słyszał wszystko
Sądzę, że tak po prostu miało być. Nie zganiam winy na materiał czy błąd montażowy, bo takiego nie było. Pierścienie strzelają bez zapowiedzi i nikt nie wie ile dany pojeździ. Taki urok dwusuwa i jego otworów na gładzi w cylindrze
Ta awaria to pewno przez nagar, którego dość sporo jest w dwusuwie. Też doświadczyłem kiedyś takiego zdarzenia, niestety miałem mniej szczęścia. Silnik był na pełnych obrotach i dalszy powrót do domu odbył się na lince.
Mieszanka 1:20 zwykły miksol i po 500 km jest co czyścić
W moim przypadku jest 3x500. Na szczęście pierścionki są dostępne prawie od ręki niedaleko mojej pracy. Zatem przy okazji montażu trzeciego pierścienia będzie czas by wyczyścić denko tłoka.
Z drugiej strony nie bardzo wiem co ma powłoka nagaru do powierzchni bocznej tłoka? Definitywnie pierścień zahaczył o lewe okno wydechowe i to w czasie suwu pracy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach