Żona nieco zdziwiona, 20 lat pożycia i nigdy się tak nie zachowywał...Zaciekawiona wyskoczyła z fatałaszków i do wyrka. Mąż też raz-dwa pozbył się ubrania, wskakuje do łóżka, nakrywa żonę i siebie kołdrą, razem z głowami i pokazuje:
- Patrz! Zegarek kupiłem! Fluorescencyjna tarcza!
Idzie para turystów przez las. Patrzą, a tam baca kuca pod drzewem.
Trochę żużla z innego forum - Sławomir Drabik (ur. 6 lutego 1966 w Jaworze), żużlowiec polski, wielokrotny medalista mistrzostw Polski, Europy i Świata. reprezentant Polski.
Sławek znany jest ze swoich niekonwencjonalnych wypowiedzi podczas wywiadów. Ogólnie jest swój chłop i wypić lubi!
Dziennikarz: Panie Sławku, czemu tak często słyszy się o sprawach alkoholowych, których pan jest głównym bohaterem?
Sławek: A, bo może jakiś sponsor od wina się zakręci…
Dziennikarz: Czy będzie pan atakował GP?
Sławek: No pewnie, GP a potem tytuł! Nie ma pierdzenia w kijek.
- O torze w Lublanie wiem tylko tyle, że jest tak przyczepny, iż wystają tylko kaski zawodników - powiedział Drabik przed półfinałem kontynentalnym IMŚ w 1999 roku.
Dziennikarz: Niestety kontuzja nie pozwoliła Ci na start ale jesteś w parkingu i pomagasz swojej drużynie.
Sławek: E tam pomagam, raczej przeszkadzam przeciwnikom, przebijam opony i takie tam.
Wypowiedź znajdującego się w szpitalu Sławka Drabika po karambolu w kwalifikacjach do IMS, kiedy nabawił się kontuzji kręgosłupa
Dziennikarz: Jak się pan czuje?
Sławek: Jest fajnie, dużo mnie tu szprycują.
Upalny dzień finału IMP (nie pamiętam który rok) dziennikarka relacjonującej zawody telewizji: Panie Sławku, można powiedzieć, że jest Pan czarnym koniem zawodów…
Sławek: Jest za gorąco, żeby być czarnym.
Wypowiedź Sławka nie wiadomo dla kogo i kiedy: W niektórych klubach na widok mistrza świata sikano po nogach. Kolacje, bankiety, cuda na kiju. Najchętniej wynajęli by mu murzynów, żeby go wachlowali.
Dziennikarz: Jak wygląda życie żużlowca?
Sławek: Zawody, ostro w beret, zawody, ostro w beret…
Dziennikarz: Jaki typujesz wynik?
Sławek: Tradycyjnie piłkarski. 3:1.
W innej wersji – Włókniarz wygra w karnych.
Wspomnienie karambolu w Czechach w wersji „;Drabola”: No, kupa była konkretna. Ale taką mam robotę, a nie inną. Moment nieuwagi i po zabawie. Nic nie mogłem poradzić. To tak, jakbyś stał na światłach nowym mercedesem, a tu ktoś nagle wali cię w dupę Syreną Bosto, a na łeb spada ci cylinder...Teraz mi do śmiechu, ale wtedy nie było.
Sławek nie zgadzając się z decyzją arbitra dotyczącą interpretacji zajścia na torze stwierdził dla TV: Nie wiem co robił sędzia, może kanapki jadł.
Dziennikarz: „Slammer” jak pojedziesz w tym biegu ?
Sławek: Standardowo najpierw prosto a potem trochę w lewo
Dziennikarz: Dochodzą słuchy, że będziesz jeździł w Łodzi
Sławek: A tak, słyszałem... w Łodzi podwodnej.
Dziennikarz: Jakie tory sprawiają Ci najwięcej trudności?
Sławek: Kwadratowe.
Przed jedną z rund GP poproszono Drabika o wskazanie kandydata do przydzielenia „dzikiej karty”. Oto co odpowiedział: Wskazałbym na Matysiaka, z nim było by najlepsze show. Raz w lidze gościu wyjechał do biegu bez plastronu. Pamiętam, że kiedyś jeździliśmy w Tarnowie, a on pod taśmą pojawił się bez kasku. Cofnął go kierownik startu. Na pewno Matysiaka będzie brakować w GP we Wrocławiu.
Dziennikarz: Sławku, a freestyle ala Travis Pastrana uprawiasz?"
Sławek: A jak!, tylko ostatnio zapomniałem do basenu gąbek załadować i był dzwon na plecy.
Dziennikarz: Sławek, co jest przyczyną tego, że jesteś w takiej wyśmienitej formie?
Sławek: No cóż, zmieniłem łychę zwykła na dwunastoletnią.
Dziennikarz: Jeśli nie żużel to co? Jak myślisz, czym byś się zajmował?
Sławek: Pewnie zbieraniem butelek.
Dziennikarz: We Wrocławiu sprzęt przygotowywała Ci babcia, czy coś się zmieniło w tym temacie?
-Sławek: Babcia się trochę roztyła i teraz jest poważny problem, bo nie mieści się w warsztacie...
Drabik na pytanie, Jaka jest najlepsza impreza według dwukrotnego indywidualnego mistrza Polski? - odpowiedział: Najlepsza impreza jest po wypiciu trzech litrów whisky na głowę.
Po jakiś zawodach, w których Sławkowi nie poszło najlepiej redaktor (nie pamiętam kto) zapytał Slammera: Panie Sławku! Co się stało? Czemu taka słaba postawa na torze"?
Na to Sławek: Wytrzeźwiałem!
Dziennikarz: Panie Sławku niedawno zmienił Pan stan cywilny jak zapatruje się Pańska małżonka na to wszystko
Sławek: Wie pan jak jadę to się rozglądam gdzie siedzi, ale jadę tak szybko że jej nie widzę.
Spiker: Panie Sławku co Pan robi? (pyta grzebiącego przy sprzęcie Drabika)
Sławek: Reguluję hamulce...
(dla nie interesujących się tym sportem: motory żużlowe nie mają hamulców)
Dziennikarz: Co sądzisz o pomyśle, aby w polskich klubach mógł startować tylko jeden obcokrajowiec?
Sławek: Wolałbym się na ten temat nie wypowiadać, bo w tym roku najdalej byłem za granicą w Zielonej Górze.
Dziennikarz: Czy pamięta kiedy ostatnio zdobył szesnaście punktów w lidze?
Sławek: To musiało być zaraz po wyzwoleniu, wtedy tor w Zielonej Górze był jeszcze zaminowany.
Czatowicz: Zmieniłeś klub, ale opiekun twojego sprzętu nie zmienił się?
Sławek: Oczywiście, że nie. Babcia wie o co chodzi. Do sezonu jest przygotowana perfekt. Zakupiłem jej reformy oraz góralskie skarpety. Powinno być dobrze.
Czatowicz: Z jakim klubem do tej pory najlepiej układała Ci się współpraca?
Sławek: Z Częstochową, Koreą Południową i Afryką
*** I na koniec perełka, absolutny hit (według mnie) ***
Drabik zapytany jak chodzą motory, odpowiedział plując w mikrofon: Brrrrrr brym brym bryyyyyyymmmm
Idzie facet po lesie... deszcz zacina, wiatr duje, noc czarna...
zmarzł cały, patrzy - stoi samochód. Podszedł, zagląda do środka, nikogo, drzwi otworzył, wsiadł na tylne siedzenie chroniąc się przed deszczem. Nagle samochód ruszył... facet zgłupiał...
Samochód jedzie, on siedzi sam, za kierownicą nikogo... Nagle pojawia się owłosiona ręka, kręci kierownicą i znika... Facet w coraz większym strachu. Patrzy wystraszony, pojawiają się pierwsze zabudowania w końcu samochód zatrzymuje sie przed zapuszczonym domem na skraju wsi. Drzwi się otwierają, zarośnięty mężczyzna zagląda do środka i widząc wkulonego ze strachu w najdalszy kąt faceta pyta:
- Co tu ku.rwa robisz!?!
- Eeee... nic... jadę... - duka przestraszony pasażer.
- No kur.wa można ochujeć!!! Ja pcham a ten ku.rwa sobie jedzie..
Nie wiem czy w dobie memów kawały nie są passe, ale co tam...
Po wojnie Watykan chciał wydać w Związku Radzieckim Biblię. Po długich negocjacjach Stalin się zgodził.Pod warunkiem, że Biblia zacznie się tak: "Z naczała nie było niczewo, tolko Towariszcz Bog jezdił na motocikle Iż po ulicach Moskwy.
Dobry kawał nie jest zły!
Idzie baca ze swoim baranem i wedle ścieżki widzi leżącą, wpół rozebrana kobitę. Podchodzi i sprawdza czy nieboraczka żyje, ale czuć, że jest kompletnie pijana. Myśli se baca:
- Ot, tako kobita se lezy, jesce jum kto zgwołci!
Rozejrzał się - nikoguśko dookoła, więc dawaj portki w dół i zrobił swoje! Patrzy na barana, a ten wygląda na podjaranego, więc pyta zwierzaka:
- A ty byś nie kcioł? Na co baran tylko beeee! Więc go też dopuścił.
Po wszystkim wziął barana na postronek i idą dalej w kierunku chałupy, ale kobita mu spokoju nie daje.
- A moze jum kto tam zgwołci, abo co! Wrócił się, rozejrzał - nikoguśko, więc wiadomo - portki w dół i jazda! Patrzy na barana, a ten znów podjarany. No to pyto:
- Co, tys kciołbyś? A baran ino beeee! Więc mu też pozwolił.
Znowu bierze po wszystkim zwierzaka i idzie ku domowi. Już jest pod bramą ale kobita mu spokoju nie daje.
Wraca się razem z baranem, rozgląda - nikoguśko. No to portki w dół i zabiera się do roboty. Na to kobita budzi się, przeciąga, patrzy na "amanta" i mówi:
- Ty spierdalaj, ten w kożuchu niech tu przyjdzie!
Wiem, że trochę obleśne i seksistowskie, ale dzisiaj Walentynki, to i się z "miłością" kojarzy!
[ Dodano: Nie 14 Lut, 2021 ]
A co do Watykanu, to takie stare, ale w obecnych realiach. Rozmawia dwu hierarchów:
- Eminencjo, mówi się, że ojciec święty rozważa zniesienie celibatu.
- No, może i coś tam rozważa, ale chyba jeszcze nie czas na to. My tego pewnie jeszcze nie doczekamy.
- My może i nie, ale może chociaż nasze dzieci!
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Gdzieś w USA, czy w innym zgniłym Zachodzie, pewien naukowiec zajmujący się alkoholizmem, usłyszał, że w Polsce potrafią nieźle wychlać. Postanowił to sprawdzić, przyleciał nad Wisłę, poprosił jakiegoś kolegę po fachu o pomoc. Ten mówi, że u nas znaleźć chlejusa to żadem problem. Są tacy, co 10 setek walną i po nich nie widać. "Zagraniczny" chciał to zobaczyć, więc go Polak do jakiejś knajpy zabrał i tam mówi do gości, że kolega chciałby zobaczyć kogoś, kto walnie 10 setek pod rząd i daje za to 100 dolarów. Jednak jakoś chętnych nie było, tylko jeden gość wstał i wyszedł z knajpy, jednak po jakimś czasie wrócił i mówi, żeby mu te 10 luf nalać. Walnął jedną za drugą, gębę utarł, wziął kasę i siada z kumplami ale "badacz" podchodzi i pyta:
- Mógłby mi pan powiedzieć, gdzie pan poszedł, zanim się zgłosił do tych 10 setek?
- A, byłem w knajpie po sąsiedzku. Musiałem spróbować, czy mi wyjdzie, żeby się przed kumplami nie zbłaźnić!
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Stare i pewnie nie raz po różnych forach chodziło, ale "motocyklowe":
- Dlaczego aktywiści od ochrony zwierząt protestują przeciwko noszeniu futer, a jakoś nie czepiają się skórzanych kurtek?
- Bo paniusia w futrze jest znacznie mniej niebezpieczna, niż wkurwieni "harleyowcy"!!!
I z innej beczki:
Pacjent u lekarza:
- Panie Doktorze, mam kłopoty z zaśnięciem.
- Proszę brać te czopki, bardzo szybko działają.
Przy następnej wizycie pacjent prosi:
- A mógłbym dostać coś słabszego? Bo jak się budzę to mam jeszcze
palec w dupie...
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Anestezjolog do chirurga: "Juz usypiac?" Chirurg: "Nie, musze ustawic obraz, zreszta jak to mowia, nie ma u pacjenta takiego bolu, ktorego by jego chirurg nie bylby w stanie zniesc."
Nie wiem czy w dobie memów kawały nie są passe, ale co tam...
Po wojnie Watykan chciał wydać w Związku Radzieckim Biblię. Po długich negocjacjach Stalin się zgodził.Pod warunkiem, że Biblia zacznie się tak: "Z naczała nie było niczewo, tolko Towariszcz Bog jezdił na motocikle Iż po ulicach Moskwy.
Słyszałem podobny tekst w "Bajce o powstaniu świata". Dalej było na przykład że po stworzeniu Adama: "chodził towarzysz Bóg z Adamem po raju i rozmawiali na polityczne tematy". A o zerwaniu jabłka przez Ewę: "Но Ева как женщина - сорвала не одно яблоко, а 5 килограммов яблок первого мичуринского сорта за 1 рубль 10 копеек за килограмм... "
_________________ ZIM 350, inaczej ZIM 6.901, silnik IŻ 350 Jupiter 5, czterokołowy motocykl (?) do celów gospodarskich.
Ostatnio w jednym z portali z memami czytałem coś takiego:
Kobitka wspomina, jak znajomi zorganizowali imprezę karnawałową z balem przebierańców. Wraz z mężem mieli się przebrać za Cyganów, ale ponieważ miała krótkie blond włosy, to pojechali do jakiegoś sklepu z różnymi kostiumami, itp. Kupiła sobie perukę z długimi czarnymi włosami. Mąż czekał w samochodzie więc włożyła perukę, żeby zrobić mu niespodziankę. W aucie uśmiali się szczerze, facet ją przytulił i pocałował. Wtem na komórce wyświetla się mu SMS. Ich 19 letni syn pisze:
- Ojciec, niczego mamie nie powiem, ale jedź z tą panienką gdzieś na ubocze, bo widziałem jak mama w pobliżu po sklepach latała!
To się nazywa męska solidarność i lojalny syn!
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach