Jak zabezpieeczacie swoje maszyny?? Macie jakies ciekawe patenty? Zmacie jakies dobre http://Allegro.pl/item179...wy_okazja_.html markowe łańcuchy itp?? mi chodzi po głowie, własnie ten czy ktos cos o nim wie???
pawlaczyskis [Usunięty]
Posty: 0
Wysłany: Sob 07 Kwi, 2007
Chodzi Ci o zabezpieczanie motocykla np pod sklepem? Sory ale komiczny widok; zabytkowy jeż skuty łańcuchem...
Kiedyś zakładałem zwykła linkę rowerową z kłódką a teraz to po prostu stawiam i się nie przejmuję. Zresztą i tak tylko ja umiem toto odpalić a jak ktoś będzie chciał podpieprzyć to i tak wrzuci na kipę jakiejś ciężarówy i odjedzie. Po prostu lepiej jeździć niż stawiać
Ja mam kupiony 10 lat w jakimś "żelaźniaku" łańcuch do... wypasu krów. Jak Iż musi gdzies postać to go "omotuje" tym szykownym łańcuszkiem, zapinam łądną małą kłódeczką i sobie stoi.
Jeżdżę iżam ładne parę lat, stawiam gdzie popadnie i nigdy nie miałem problemów - złodziej się tym nie zajmie, burak nie ruszy, bo stary. Jedynym zagrożeniem jest drugi izowiec, któremu brakuje np klaksonu albo przełącznika świateł .
PO prostu nie zostawiaj motóra bez dozoru na dłużej niz godzinkę.
Ja mieszkam w bloku, w getcie dresiaży gdzie jest prawdziwa ich wylęgarnia i wielokrotnie stawiałem motor na noc, pod foliowym workiem w celu zabezpieczenia przed deszczem, jedyne co mi podpierdolili to mierniczek/woltomierz, który mialem na klapce narzędziówki.
O kradzież to ja bym se nie martwił, ale bardziej o zjawiska atmosferyczne i wkurw ludzki, dwa razy juz mi poleciał motor z nóżki bocznej, za pierwszym razem koles wsiadał do audiki i popchnął bo bylo ciasno i nie mógł wejsc do samochodu.
Wczoraj pojechalem pod poczte z kolegą, kolega został pilnowac, w razie czego przestawic. Na moment poszedł bo koles go zawołał ze ma jakis motor stary i z checia sprzeda, jak nie gwizdło, jak nie pizdło tak iz dupnał o bruk. Szpachla z błotnika odpadła, ramka reflektora sie skaleczyła, i wypadł yen nit na górze z blaszka mocujacą. Tylko tyle, ale najbardziej denerwuje mnie ta ramka, bo sie troche pogniotła (bedzie duzo pracy artystycznej z klepaniem) i ten nit się sciał, jezdzic tak nie mogłem wiec zrobilem prowizore zadrutowalem jakos estetycznie tą blaszke do ramki i założyłem wszystko. Teraz to wyglada jak bym miał celownik, albo znaczek mercedesa na czubku lampy. (wyglada to tak jak przlotka na wędkę)
Tak wiec czasem dobrze miec do jazdy motor który nie wyglada super, mozna wtedy sobie zaoszczedzic zdrowie.
Tak troche nastraszyłem, ale wspomne ze moja nózka boczna jest zdupiona, dlatego są takie efekty, jak bede miał pod ręką spawarke to to naprawie, musze napawac ogranicznik.
Na szczęście iże są dość odporne na tego typu wypadki.
Mój w zeszłym roku przeżył niezłą kraksę - stał sobie w odległości 30 m od garażu (równolegle do drzwi garażowych), z którego zaczął wytaczać się samochód (starsza nie zaciągnęła ręcznego, a spadek jest na zewnątrz garażu). Auto rozpędziło się troszkę, jebło w Iża, a iżem w drugie auto. Wyglądało to tragicznie, ale w iżu połamała się tylko podstawka centralna, podkrzywiła kierownica i porysował błotnik ( w sumie na zdrowie mu to wyszło, bo to zadecydowało o zimowym remoncie i odpłyceniu błotników). Natomiast w aucie nr 1 połamał się zderzak, stłukły halogeny i porysowała maska . Natomiast auto nr 2 to już wogóle kibel - wgniecione drzwi i błotniki (stało równolegle do iża). O tyle to chujowe, że to był mój garbus, malowany 2 lata temu....
To Gaca czym przypinasz motóra?? Chyba ze w dresiarni zostawiasz ciagle motor beztrosko. Ja sie zastanawiam czy nie trzymać motocykla w Krakowie pod blokiem, gdzie mieszkam na studiach. Dodam, że nie na nowej Hucie, a w moim bloku to jest tak nudno i spokojnie , że nawet nie ma kto windy pożądnie zdewastować
To jak już piszemy o kraksach to i ja się pochwalę świątecznym wyczynem. Miałem nic nie mówić bo wstyd, ale co tam. W niedzielę po południu, po świątecznym obiadku oczywiście, postanowiłem rozruszać motór będąc już w stanie lekkim. Odwaga mi się włączyła, choć na szczęście tylko tyle, żeby pojeździć po ogrodzie a nie po szosie. No i zaliczyłem glebę na trawie dobrze, że w jabłonkę nie przywaliłem. Przewróciłem się na prawy bok czego efektem było zarycie w ziemię prawą stroną kierownicy, lampą przednią i podnóżkami. Wkład lampy wbił się do środka i zapchał mokrą glebą. Na szczęści zostało tylko niewielkie pęknięcie i lekka rysa na obudowie reflektora. Gorzej z kierownicą, która pękła w okolicy otworu wylotowego linki gazu. W tym miejscu kierownica była już złamana ale późniejk pospawana. Ostatnio jednak zaczęłą się pojawiać rysa na chromie a upadek dopełnił tylko reszty. Będę musiał szukać nowej kierownicy a tę na razie pospawam.
Ja osobiście sam nigdy się nie wyjebałem na iżu, ale nie oznacza to, że kraks nie było. 3 lata temu na rotorze dałem "bryknąć" się kumplowi iżem (ta czarna padaka z galerii), a ten zaczął robić akrobacje (kilka piwek łykniętych) typu jazda stojąc na siodełku itp. Ostatecznie wywalił się konkretnie - miał cały bok siny następnego dnia i kulał. A w iżu - podgięta klamka, pęknięte szkło lampy i przytarta ramka. Ślady tego w postaci ramki można odnaleźć na zielonym iżu
A to i ja zapodam pewna historię na dowód , że motocykle maja dusze czują i rorumieją ostatnia środa roku szkolengo w mojej 1 klasie liceum zapowiadała sie najnudniej naswiecie, ale zostałem zaproszony na imprezę Kupiłem i załozyłem nowy łańcych bo stary był wyciągniety i pognałem moją Jawką do podkieleckiej wioseczki gdzie na działce odbywała sie impreza. Na imprezie jeden z imprezowiczów, w miarę trzeźwy, jeździł moją Jawencją po działce,w pewnym momencie odezwała sie pewna typowa dolegliwość, na biegu silnik po dodaniu gazu dusił sie- mało paliwa. Tak wiec ekipoą naprawialismy jawkę- z marnym skutkiem, w końcu mocno sie chwiejąc , a w zasadzie to swiat wirował ,ja trzymałem pion . W koncu naprawiłem jawke mi. przy pomocy noża i poszedłem dalej libować. O 4 rano stwierdziłem ze warto by to pchać do Kielc, wstałem wyszedłęm przez okno, wyprowadziłem motorek i kope, kope kope, i zagadała zawyła w niebogłosy tak ze wszyscy pijacy w domku podskoczyli pod sufit. I jak nie chciała jeździc tak pognałem bez problemu do domu. Jaki z tego morał:
- jawaka nie chciała zeby ją pijacy jeździli, ale nad trzeźwym włascicielem sie zlitowała, zeby jej nie przeklinał pchcając 15 km
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach