Długo biłem się z myślami czy w ogóle zaczynać ten temat. Jakoś jest tak, że im więcej jeżdżę, tym mniejszą mam potrzebę dzielenia się tym z całym światem. Pomyślałem jednak, że może w ten sposób kiedyś zachęcę kogoś do podobnej wycieczki? Od lat ciągle po cichu na to liczę.
To już kolejna odsłona mojej Wielkiej Pętli. Co roku staram się znaleźć na nią czas, niestety nie zawsze się da. W zeszłym roku nie wyszło. Choć czas i chęci były, dojechałem tylko do Międzyzdrojów. Nad morzem prądnica odmówiła współpracy i musiałem zmienić plany. Na szczęście obyło się bez lawety wstydu i do domu (to znaczy na Piknik AWO) wróciłem na pożyczonym stojanie. Adam, jeszcze raz dziękuję za pomoc! Forumowa solidarność naprawdę działa!
Co do samej trasy - tu nie ma niespodzianek. Założenie jest zawsze to samo: trzymam się możliwie blisko granicy, choć to, po której jej stronie jadę, jest sprawą otwartą. Jest coś, co mnie w granicy fascynuje - umowna linia dzieli świat na dwie bardzo różniące się od siebie strony. Patrzę i nie mogę się na to napatrzeć.
Trasa TdP w moim wykonaniu ma ok. 3300-3400km (nie liczę dojazdu do granicy), zależnie od tego, którędy ją pokonam. Z grubsza jadę tym samym śladem, ale zawsze są jakieś modyfikacje i odwiedziny ciekawych miejsc, o których dowiedziałem się niedawno. Wyprawa ma też mimowolny wymiar sportowy. Niby nie muszę, ale jakoś sobie kiedyś założyłem, że powinienem zmieścić się w ośmiu dniach - po 2 na każdy bok "kwadratu". Taki limit czasowy dodaje całej zabawie pikanterii i zmusza do samodyscypliny. Trzeba się zorganizować i trzymać rytm - dzienny przebieg to 400-450km, niezależnie od pogody. To dla mnie chyba forma motocyklowej medytacji. Każdą koleją edycję trasy staram się to zrobić bardziej "gładko". I czerpię z tego przyjemność!
Tegoroczna wycieczka obyła się bez większych przygód technicznych. Miałem pewne obawy, mój motocykl jest już bardzo zajeżdżony i w zasadzie wszystko się mogło zdarzyć. Na szczęście jedyne awarie po drodze to pęknięty wspornik przedniego błotnika, który musiałem naprawić w Hrubieszowie oraz kilka zerwanych szprych w tylnym kole, które wymieniłem 200km przed metą, w Lądku. Poza tym zero problemów.
Kilka zdjęć z trasy można zobaczyć TUTAJ. Zdecydowana większość jest zrobiona w miejscach, które pokazywałem wcześniej (takie są założenia zabawy), ale pojawiło się parę nowych lokacji, które dołączyły do stale rosnącej puli tych, które odwiedzę następnym razem. Już nie mogę się doczekać kolejnej Pętli!
Wychodzi na to, że szósty. Na pewno nie ostatni. Myślę, że każdy ma swoje rytuały i rutyny...
Suchy napisał/a:
Jaka była najdziwniejsza, czy szczególna rzecz jaką spotkałeś w czasie tych kółek?
Każda edycja jest inna. Wystarczy że zmieni się pogoda i pozornie znane miejsca pokazują nowe, zupełnie inne oblicze. W tym roku intensywnie to poczułem na Pomorzu i Warmii, które przeleciałem na mokro. Zobaczyłem zupełnie inny, nieznany mi wcześniej świat.
A z klimatów, które Suchy lubisz, to bardzo miło wspominam nocleg na plebanii w Duninowie pod Ustką. Ja na pięterku, na parterze Wielebny i Michałowa, junak w garażu obok księżego Maybacha. Rano na drogę otrzymałem pakiet ubezpieczeniowy w postaci trzyminutowej mantry dla podróżnych, takiej ze świętymi olejami i znakiem pokoju wymalowanym kciukiem na czole. I jak by na to nie patrzeć - dojechałem bezpiecznie!
A w Węgierskiej Górce bywasz w tej karczmie, gdzie was zaciągnąłem w zeszłym roku? Czy akurat Beskid Żywiecki nie wypada w porze obiadowej? Wszystko wszystkim, ale dla mnie akurat jedzenie tam jest narkotyczne.
Bardzo mi się podoba podróżowanie i jeżdżenie. Bardzo niewielu naprawdę podróżuje zabytkiem a i współczesnym motocyklem nie każdy.
Coś się dzieje z nami, że ciągle nie mamy czasu. Ciągle za czymś biegniemy i coś ścigamy a najważniejsze, czyli zadowolenie i spełnienie z życia nam umyka niezauważone.
Tylko niewolnik musi się śpieszyć.
_________________ "..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
Zależy od różnych czynników, ja np w roku 21 zrobiłem Junakiem ok 10 tys, a w tym na szybszym i lepszym Guzzim na panewce, najeździłem może nawet 6 tys.
W Krzywym Lesie. to już wiele osób wjeżdżalo motorami mimo zakazu wjazdu, bo jak nie wolno to szybko
Czy zdjęcie przy słupku granicznym nr 864 to przypadek gdy jechałeś DW 115 w stronę Hintersee, czy podpatrzyłeś ode mnie?
Lubie bardzo tą trasę po niemieckiej stronie do Świnoujścia, zdecydowanie przyjemniej się tam jedzie jak od Świnoujścia w stronę Wolina, a teraz gdy jest budowa S3 to jest masakra.
A tak na marginesie to świetny wyjazd, tym bardziej, że to już szósty raz i ciegle coś nowego do zobaczenia.
Nie ukrywam, że zbierałem się do tego 3 lata temu ale wtedy połowie mojego urlopu dopiero ogarnąłem jeden z motocykli i zywaczajnie było już za późno, teraz przy dwójce małych dzieci takie plany odchodzą na dużo dalsze tory.
A w Węgierskiej Górce bywasz w tej karczmie, gdzie was zaciągnąłem w zeszłym roku? Czy akurat Beskid Żywiecki nie wypada w porze obiadowej? Wszystko wszystkim, ale dla mnie akurat jedzenie tam jest narkotyczne.
Żarcie faktycznie było smaczne, ale szczerze przyznam, że nie byłem tam później ani razu. Raz, że w Węgierskiej Górce jestem z reguły późnym popołudniem lub wieczorem, a dwa - posiłek o takim bizantyjskim rozmachu raczej nie jest wskazany podczas długiej trasy na motocyklu. Musiałbym potem urządzać jakieś grubsze leżakowanie, a na to zawsze mało czasu...
Ozzy napisał/a:
Czy zdjęcie przy słupku granicznym nr 864 to przypadek gdy jechałeś DW 115 w stronę Hintersee, czy podpatrzyłeś ode mnie?
Jeżeli podpatrzyłem, to raczej nieświadomie. Sądzę, że to jednak przypadek. Dokumentuję wszystkie słupki graniczne które mijam, a innej sytuacji takiej, że można trafić dwa obok siebie, na całej trasie nie kojarzę. Stąd chyba podobne ujęcie - zbyt wiele się tu nie wymyśli.
Ozzy napisał/a:
A tak na marginesie to świetny wyjazd, tym bardziej, że to już szósty raz i ciągle coś nowego do zobaczenia.
W tym roku był to otwarty kilkanaście dni przed moją wycieczką tunel w Świnoujściu czy np. Mur Błaszczaka, obok którego przejeżdżałem na wyciągnięcie ręki.
Ozzy napisał/a:
Nie ukrywam, że zbierałem się do tego 3 lata temu ale wtedy połowie mojego urlopu dopiero ogarnąłem jeden z motocykli i zwyczajnie było już za późno, teraz przy dwójce małych dzieci takie plany odchodzą na dużo dalsze tory.
Wszystkim chętnym polecam się pośpieszyć - kraj bardzo się zmienia, zwłaszcza prowincja na Ścianie Wschodniej. Czy na lepsze? Hmm...
Jeżeli podpatrzyłem, to raczej nieświadomie. Sądzę, że to jednak przypadek. Dokumentuję wszystkie słupki graniczne które mijam, a innej sytuacji takiej, że można trafić dwa obok siebie, na całej trasie nie kojarzę. Stąd chyba podobne ujęcie - zbyt wiele się tu nie wymyśli.
Bardzo często przez to przejście graniczne zdarza mi się jeździć ale w moim przypadku to zdjęcie powstało nieco inaczej, jechałem sobie pasem granicznym od granicznego jeziora Stolno w miejscowości Stolec do przejścia granicznego koło Hintersee, gdy dojechałem do ostatniego słupka postanowiłem zrobić sesje zdjęciową. W między czasie gdy robiłem zdjęcia po niemieckiej stronie drogi L28 ustawiła się cicho niemiecka straż graniczna i obserwowali co ja robie, gdy skończyłem foty odpaliłem Dyktę i ruszyłem w ich stronę do drogi asfaltowej, machnąłem do nich w gracie pozdrowienia i obaj funkcjonariusze odmachali przez otwarte szyby a ja wróciłem na polską stronę.
Wysłany: Sro 03 Sty, 2024 Re: Tour de Pologne 2023
mcfrag napisał/a:
Długo biłem się z myślami
Całkowicie niepotrzebne dylematy. Publikować! Dzielić się! Zachęcać i mobilizować! Ja jestem skazany na wyjazdy co najwyżej weekendowe to sobie popatrzę przynajmniej. Ale dobry przykład i odrobina ambicji może zdziałać cuda ...
Wyjaśniło się w przynajmniej co robiłeś na "moich" słowackich terenach znajdujących się "po drodze donikąd". Fotki jak zwykle pierwsza klasa (szczerze mówiąc za tymi 360 stopni nie przepadam, ... prędzej filmik bym oglądnął).
Chodzi o to aby forum żyło.
Od kilku lat facebuki zabijają fora internetowe. Pewnie problemem jest to, że do facebuka szybko się wrzuca posty, jak do worka na śmieci.
_________________ "..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
Chodzi o to aby forum żyło.
Od kilku lat facebuki zabijają fora internetowe. Pewnie problemem jest to, że do facebuka szybko się wrzuca posty, jak do worka na śmieci.
Dobrze wiesz, że u nas na forum DKW jest ten sam problem, ludzie narzekają, że nie tak łatwo dodaje się zdjęcia dlatego wolą ryjoksiążkę.
Publikować! Dzielić się! Zachęcać i mobilizować! Ja jestem skazany na wyjazdy co najwyżej weekendowe to sobie popatrzę przynajmniej.
Karkołomna logika - przyznam, że mnie nie przekonałeś. Powinienem pisać, żeby inni mogli sobie popatrzeć. Dasz wiarę, ze ja też bym czasem sobie popatrzył?
Cóż, dziś łatwiej kupić kolejny motocykl niż uczciwie korzystać z już posiadanych... Myślę sobie, że awantura z wprowadzanym właśnie paliwem E10, tak komentowana w innym temacie na Forum może być całkiem wygodnym argumentem dla wielu. "Naprawdę chciałbym się gdzieś przejechać, ale ta wstrętna Unia robi wszystko, żeby mi to uniemożliwić!".
Komar napisał/a:
Chodzi o to aby forum żyło.
Forum żyje. Może nie aż tak intensywnie jak dawniej, ale żyje. Ewoluuje i zmienia się razem z nami, a przecież pomimo mniejszego ruchu większość jego aktywnych użytkowników codziennie tu zagląda - już od dobrych kilkunastu lat.
Myślę, że nie o to chodzi. Moim zdaniem problem w tym, że ubywa tych, których cieszy jazda na motocyklu, poznawanie świata, turystyka itp. To pewnie w jakiś sposób naturalny proces - czas płynie, robimy się coraz starsi, wygodniejsi, leniwi. Najgorsze jest to, że to proces raczej nieodwracalny...
Komar napisał/a:
Od kilku lat facebuki zabijają fora internetowe. Pewnie problemem jest to, że do facebuka szybko się wrzuca posty, jak do worka na śmieci.
Facebook to nie moje zmartwienie. Nie chcę - nie korzystam. To takie proste...
Jeszcze raz dzięki za przyjemność wirtualnego przejechania się Iżem wkoło Polski. Mało?
Ktoś kiedyś odpłaci z nawiązką, doczekasz się. Może właśnie z inspiracji tym wątkiem. Może ktoś świeży, a może ktoś z pozornie wypalonych. Don't stop believing!
mcfrag napisał/a:
Wszystkim chętnym polecam się pośpieszyć - kraj bardzo się zmienia, zwłaszcza prowincja na Ścianie Wschodniej. Czy na lepsze? Hmm...
Masz na myśli płot i wojnę co ogranicza możliwość przeskakiwania przez granicę jak na innych ścianach? Czy może coś innego?
Ja Przed dziećmi jeździłem bardzo dużo, teraz jeżdżę mniej ale i tak jestem w stanie zrobić z trudem kilka tys km.
Jeśli chodzi o zabytki to przerzuciłem się na Rajdy ponieważ zabieram ze sobą potomstwo, które ma więcej atrakcji na takim rajdzie niż włóczenie się z ojcem po polach i lasach. Coś za coś.
Musiałem wybrać albo brak wyjazdów albo wyjazdy z dziećmi z ograniczonym repertuarem.
Człowiek orze jak może próbując spinać kilka spraw razem a ciągle ta PRACA przeszkadza.
_________________ "..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
A ja zapytam z innej beczki. Gdy kupowałeś IŻa (sprawdziłem posty i bodajże mija 18 lat) to jaki był pierwotny zamiar: myślałeś wówczas tylko o remoncie i dopiero z czasem przekonałeś się do podróży (może dzięki forum?, bo wówczas jak kojarzę głównie Michał pokazywał relacje z wycieczek), czy może w zamyśle od początku było coś co stało się Wielką wyprawą nr 1?
Wczoraj siadłem nad rozpiską rajdów, zlotów i spotkań.
Zrobiłem listę na które bym chciał jechać i powiem wam, że jest tego dużo a w między czasie mam plany pojechać na jednośladzie w prywatną podróż..
_________________ "..wolność i przestrzeń niczym nieograniczona.."
Ja Przed dziećmi jeździłem bardzo dużo, teraz jeżdżę mniej ale i tak jestem w stanie zrobić z trudem kilka tys km. Jeśli chodzi o zabytki to przerzuciłem się na Rajdy ponieważ zabieram ze sobą potomstwo, które ma więcej atrakcji na takim rajdzie niż włóczenie się z ojcem po polach i lasach. Coś za coś.
Cierpliwości. Dzieci mają to do siebie, że czasem wyrastają. Jest więc nadzieja, że się kiedyś przejedziesz!
KM napisał/a:
Gdy kupowałeś IŻa (sprawdziłem posty i bodajże mija 18 lat) to jaki był pierwotny zamiar: myślałeś wówczas tylko o remoncie i dopiero z czasem przekonałeś się do podróży?
Dobre pytanie... Na pewno chodziło o jazdę, ale że będzie z takim rozmachem, to przyznam bez bicia - nie miałem pojęcia. Główna w tym zasługa świetnej konstrukcji motocykla, pisałem już o tym wielokrotnie. Geniusz niemieckich projektantów DKW NZ i wprowadzone przez nich pod okiem Rosjan modyfikacje dały tak dobry efekt, że cały czas nie bardzo potrafię wskazać inny sprzęt z tamtych lat, którym chciałbym zastąpić mojego poczciwego Ziutka. Chyba nie w tym życiu...
KM napisał/a:
Może dzięki forum? Bo wówczas jak kojarzę głównie Michał pokazywał relacje z wycieczek), czy może w zamyśle od początku było coś co stało się Wielką wyprawą nr 1?
Na pewno! Forum zadziałało jak katalizator. Kontakty i znajomości, które zawiązały się kilkanaście lat temu trwają do dziś - w realnym świecie. I oby tak dalej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach