Miesiąc przed Piknikiem odezwał się Sławek z propozycją wspólnej jazdy. A, że chciał maksymalnie wykorzystać urlop na pojeżdzenie, wymyślił jazdę przez Bieszczady, Niedzicę i dalej do Żywca, ja dołożyłem jazdę po słowackiej stronie i wyszło nam, że pojedziemy przytuleni do polskiej granicy trochę z lewej, trochę z prawej strony.
W środę zameldowałem się w Krasnymstawie i o 10-tej ruszyliśmy na południe.
Przez Szczebrzeszyn
Zwierzyniec.
Jeszcze w Suścu rzut okiem na zostające z tyłu Roztocze
Jechaliśmy mijając cerkwie i kościoły
bunkry
i parowozy.
Tankując w Horyńcu paliwo po 7,39zł i przeciskając między Przemyślem, a wielokilometrową kolejką lawet z samochodami dotarliśmy do symbolu Bieszczad.
Tu zaczęła się jazda po winklach, przeplatana ruchem wahadłowym. Czasami opony mogły odpocząć dzieki np. kierowcy brązowego volvo-30km/h, ileż zakrętów się zmarnowało. Dotarliśmy na postój w Parku gwiezdnego nieba
Zaczęło się zmierzchać więc obraliśmy kurs na nocleg, bez taryfy ulgowej, Wielką pętlą, Ciśna, Komańcza do Tylawy. Serpentyny poddały w wątpliwość siłę skręcenia ramy mojego Iż i tylne koło usilnie próbowało jechać przodem. Świetnie natomiast sprawdził się odbłyśnik H4 z żarówką LED. O 23 byliśmy Pod Dębem, właścicielka usłyszała, że się zbliżamy i czekała przy wjeździe. Iże trafiły do garażu w takim towarzystwie.
Rano po usztywnieniu ramy zespawaniu pękniętego mocowania błotnika
ruszyliśmy do Słowaków, którzy na powitanie serwują Dolinę Śmierci
nie widać, ale w tym polu stoi 5 czołgów
i jeszcze 2 tu
Dalej Słowacja raczyła nas krajobrazami.
Ichnimi
i naszymi
I dotarliśmy do Niedzicy, zamek Czorsztyn, jezioro, zapora.
Jedziemy do Zakopanego, Drogą Oswalda Blazera. Tam tez trafia się miłośnik 30 km/h, dzięki któremu bezpiecznie dowlekliśmy się do stolicy Tatr. PO przedarciu się przez Zakopane w Chochołowie ponownie wjeżdżamy na Słowację i jedziemy na Korbielów. Zaraz za przejściem granicznym kilka fajnych zakrętów, ale dalej stosunkowo duży ruch. I tak dotarliśmy do Zarzecza. Było bez fotek, bo nie robiłem, może Sławek na i dorzuci.
P.S. Spostrzeżenia z drogi. Jeśli ktoś, jak ja, lubi mocno schłodzone napoje to będzie miał problem ze znalezieniem takich na południu. U nas sprzedawca/-czyni mówi " może być bez grosika?", a w Bieszczadach bez ceregieli, cena np. 7,99, a od ekspedienta słyszysz 8zł. Podoba mi się to.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach