W ostatni piątek, gdy rozmyślałem co tu począć w łykend, zadzwonił telefon z hasłem: kicha za Darłowem. Cóż było począć? Wziąłem nową kiszkę i pojechałem ratować.
W rowie zastałem zbłąkanego Iżowca.
Tydzień temu widziałem go na drugim krańcu Polski. A dziś pod moimi drzwiami!
Od słowa do słowa: co tu robisz, gdzie jedziesz - zorganizował mi się wolny czas i w zamian za pomoc, chciał nie chciał - musiał zabrać nas ze sobą.
BSA na autopilocie.
Cel mojej podróży pozostawał wciąż nieznany. Był tylko mglisty przekaz, że jedziemy jak najbliżej granicy.
Czyli jak trzeba to i morzem!
Cienie robiły się coraz dłuższe.
A zarządca drogi każe jechać zygzakiem, na dodatek na trzeźwo
Jednak w pewnym momencie należało wylądować, a że rozsmakowałem się w kempingach to udało się znaleźć jeden wolny pokój w dwuizbowym domku. Pan Stasiu (sąsiad) zapewnił nam nad ranem huk rozrywek.
Wieczorem zrobiliśmy jeszcze mały rekonesans miejscowości, do której przybyliśmy. Kopernik przegrał ze świecącą fontanną. Dzieci, normalnie małe dzieci.
Na dzień drugi skoro świt zapukaliśmy do drzwi fromborskiej katedry.
Aby odwiedzić miejsce spoczynku mojego idola.
Po części kulturalnej wtrząchnęliśmy jeszcze gwiezdne słodkości. I w drogę!
Stąd musieliśmy zawracać, ponieważ nikt nie miał biletu wstępu.
Teren płaski to i co rusz jakieś wieże wodne.
Tudzież inne zapory i tamy.
W przewodniku Piotrka to miejsce ma 5 gwiazdek. Restauracja Matrioszka w Gołdapi. Będziecie, to posmakujecie.
I kolejna wieża.
Na szczycie której można osłodzić sobie życie.
Stańczyki bis.
Mnie zostawili do pilnowania motocykli.
Zaliczyliśmy też trójstyk granic Polska-Litwa-Rosja. Fotoreporter siedzi pod cokołem.
Widok na Mazury Garbate z wieży widokowej w okolicach Szypliszek.
Punks not Dead.
I na koniec dnia relaks u Litwina.
Tak upłynęła sobota. A niedziela? No cóż, z racji dość dużej odległości od miejsca zwanego domem, trzeba było wczesnym rankiem rozjechać się w różne strony. Kolejny zajefajny weekend minął...
A tak to mniej lub bardziej wyglądało.
PS. Przy okazji mini konkurs.
Kto odgadnie jakie motocykle produkowano w tej nieczynnej od 44 lat fabryce ma u mnie butelczynę domowego piwa które będzie gotowe już niebawem.
Ale byliście cały czas w centrum zainteresowania Na pocieszenie dodam, że gdyby nie kicha to też bym nic nie wiedział, a tak uczepiłem się jak rzep i dopiero w Augustowie Piotrek się mnie pozbył
Cały ten weekend to jeden wielki uśmiech na mojej gębie...
To prawda, to był bardzo dobry czas! Najlepsze są sytuacje niezdefiniowane, bez sztywno skleconego harmonogramu... A jeżeli doda się do tego towarzystwo, które kombinuje w miarę podobnie i wie, o co w tej zabawie chodzi, to nie ma zmiłuj - musi być dobrze. Cieszy mnie również to, że takich spontanicznych akcji ostatnio zdarza się coraz więcej. Oby tak dalej!
Wczoraj wróciłem z mojej wakacyjnej przejażdżki. Jeszcze nie jestem gotowy do grubszych relacji, ale parę pstryków ze wspólnie przejechanego z Żanetą i Markiem kawałka dorzucę. Każdą panoramkę można obejrzeć na pełnym ekranie. Wystarczy kliknąć napis THETA, potem druga ikona od prawej...
W telewizorni cały czas trąbią, żeby spożywać dużo płynów, no i tak coś smaka złapałem na regionalne piwko
Przyznam, ze wskazówką był siwo-niebieski iżak z "moimi sakwami", ten drugi po lewej
Już mi ślinka cieknie
Szybko muszę wybrać, bo widzę, że kolejka się ustawia, więc tak : środkowa skrzynka, drugi rząd od lewej, trzecia od góry - zaklepane!
Pikny wypad. Co niektórzy to chyba byli w tych miejscach kolejny raz chyba?
Świat się kurczy, choć słyszałem też że raczej rozszerza chyba ... i nie ma już wyjazdu bez powtórek w mniejszym czy większym %
Pogoda sprzyja co prawda, ale nie mam tyle sił, spontanu, czy odwagi aby ruszać tak bez uprzedzenia samego siebie kilka dni wcześniej.
Dlatego podziwiam, bo warto, co nieraz już było powiedziane
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach