Dziś co prawda nie w Iżu tylko w Kaśce 750 urwana linka hamulca przedniego i jednocześnie sprężyna tylnego tylny chciał zastąpić chyba przedni, bo bez sprężyny hamował cały czas
Po ostatnim pikniku coś się tutaj powinno pojawić Jeśli chodzi o mnie to w drodze na piknik zgubiłem ot nóżkę zmiany biegów ale na szczęści ją znalazłem - rozjechaną ale sprawną.
Na szczęści iż 49 to taki mądry projekt, który zakłada taka awarię i ma ukł zdublowany.
Mniemam, że moim wpisem sprawiłem lawinę sprawdzeń w/w elementu
Może nie jest to jakoś tragiczna awaria uniemożliwiająca jazdę ale z pewnością dziwna, jadąc dziś do Legionowa zgubiłem gdzieś po drożdże chromowany dekielek prawnicy i śrubę ciegła ręcznej zamiany biegów, śruba to nie problem w garażu założę nową ale dekielek będzie trzeba kupić nowy
Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś podobnego ani we wcześniejszym Iżu ani w DKW, to teraz czerwony wyrzuca części
Tam nie powinno być śruby, tylko przetyczka z drucianą zawleczką. Układ, którego się nie da zgubić. Błąd montażysty.
Ozzy napisał/a:
zgubiłem (..) chromowany dekielek
Oryginalne śruby pokrywki prądnicy były wyposażone w specjalne druciane oczka-zabezpieczenia utrudniające (na pewno spowalniające) wykręcanie się tychże wskutek wibracji silnika.
PS. Znowu fota 10 megapikseli? Ech... Nie szanujesz nas...
Słownik w telefonie robi co chce, a procenty, no cóż ja akurat nie piję
Wiem, że dźwignia ma być na takim kółku z zabezpieczeniem, mam taki w DKW ale nie chciało mi się zawracać dupy tokarzowi żeby mi go wykonał.
Co do śrub dekielka to w DKW nie mają żadnych zabezpieczeń i nigdy mi się nic nie odkręciło
Łoj tam! Łoj tam!!! Srebrna taśma klejąca i trytrytka załatwiają wszystko . Kiedy jeździłem MZ-tką, robiłem sobie czasem (a czasem i częściej niż czasem ) sprawdzanie poprawności regulacji silnika przez jazdę na maksa po wybranym kawałku drogi. Raz pod koniec tego kawałka, puszczam gaz, a MZ-tka zapier..la dalej. Oj, głupie to wrażenie!!! Z boku korpusu gaźnika wystawał do wewnątrz taki mały kołeczek współpracujący z rowkiem z boku przepustnicy, a mający za zadanie nie dopuszczenie do obracania się szklanki przepustnicy w korpusie. Przy maksymalnym odkręceniu gazu wsunął się głębiej i nie pozwolił jej wrócić. Oczywiście wystarczyło wyłączyć zapłon, ale ta sekunda wątpliwości trwała i trwała, a głupie wrażenie do dziś pamiętam.
_________________ Denerwować się to tracić własne zdrowie z powodu cudzej głupoty.
Łukasz, niedawno coś podobnego miałem. W jakiś tajemniczy sposób wypadła spinka szczotki (to co przytrzymuje, przyciska szczotkę do komutatora).
Wieczór, powoli robi się ciemno a tu niby ładowanie pojawia się, choć bardziej znika....
Jako, że to miał być szybki przejazd po okolicy, to żadnych "grubszych" narzędzi nie miałem. Zresztą, po zdjęciu dekla, w świetle komórki nawet tego nie zauważyłem. Wszystko niby wyglądało ok.
Efekt - wykończony akumulator, który jakoś pięćdziesiąt kilka km. pociągnął. Choć nikomu nie polecam jazdy przez las bez świateł, to jednak jazda lasem była najkrótszą drogą do domu.
Próbował może ktoś jazdy na przepustnicy bez ścianki od strony wlotu?
Jestem ciekaw czy w przypadku braku zapasu można kontynuować jazdę.
Nie za bardzo. Kolega miał właśnie coś takiego w Amalu na ostatnim odcinku dojazdowym na zlot NSU. Próbował odpalać na połówce przepustnicy, ale o jeździe nie było mowy. Trzeba wozić zapas i tyle w temacie. Tylko skąd brać tyle nowych przepustnic?
Pozdrawiam z garażu. Tyle zostało z hamulców po powrocie ze Srebrnej Góry, oczywiście po powrocie bez hamulców i to z pasażerem. Przedni jakoś dał radę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach