Nie to żebym się wyrywał do fotorelacji, bo czasu brak i materiału tyle co kot napłakał, ale kilka fotek się znalazło i wolna chwilka...toteż pozwoliłem sobie poczynić wpis.
Radar, dopisuj anegdotki poniżej
Plan był następujący:
czwartek o 19.00 wyjazd z Olsztyna, żeby na spokojnie dojechać, rozstawić namiot, poznać ludzi z którymi spędzimy najbliższe 3dni.
O 17.00 Radar przesłał mmsa, że on już gotowy...
Zanim ogarnąłem się z pracą, spakowałem i zatankowałem motór, zakupiłem prowiant w postaci 3 konserw rybnych , 4batoników energetycznych i 0,7 etanolu na odwagę, to było juz grubo po 20.30.
Trasę dojazdową mieliśmy ustalić na tzw. boczne ścieżki, bo mój demon prędkości raczej by sobie nie radził na drodze szybkiego ruchu. Z racji braku czasu na ustalenia kartograficzne pojechaliśmy (a jakże!) wylotówką na Warszawę...
Zmierzchało, więc ubrani w odblaskowe kamizelki (drużyna PUDIZu) pogoniliśmy rumaki. Droga w miarę pusta i szeroka ...a ja przeca zębatkę zmieniłem na 16 zębów, więc po drodze, jadąc z górki i z wiatrem, przybrałem aerodynamiczną pozę i odkręciłem manetkę do oporu.
Na liczniku wskazówka powędrowała pod magiczną i wcześniej nieosiągalna barierę 80km/h (realnie pewnie było z 70km/h) ...i sruuuu! Obroty zaczęły spadać, silnik stracił moc i zdechł - stanąłem na poboczu.
Zrobiło mi się ciepło, bo wizja wydmuchanej uszczelki lub uszkodzonej instalacji nie dawała spokoju. Pięć minut później z naprzeciwka przyjechał do nas były komandor Rotoru (imienia nie wspomnę, ale wielkie dzięki za wsparcie psychologiczne). Ładowanie było ale silnik nie odpalał, a jak odpalał to na 2-3 sekundy i padał znowu (przy okazji nie wkręcał się na obroty).
Zaczęło się szukanie problemu i poprawki:
- czyszczenie świecy (łącznie ok 20 razy),
- wywalenie filtra paliwa (jakiś czas temu płatał figle),
- czyszczenie gaźnika (2x),
- czyszczenie i poprawianie kabla wys. n.,
- wymiana świecy,
- wymiana kondensatora (2x bo było iskrzenie na platynach),
- dokręcenie wszystkich śrubek w puszce prądów (luźne),
- regulacja zapłonu
Każda czynność poprawiała trochę sytuację, ale motór dalej nie wkręcał się na obroty.
Koniec końców po wszystkich powyższych czynnościach, wymianie fajki i oświetlenia z tyłu ruszylismy dalej. Było juz koło północy, od 2 godzin była mgła i mżawka.
Do bazy Rotoru (ośrodek Waszeta k. Mierek) dotarliśmy przed 1.00 w nocy. Rozbiliśmy namiot, spożyliśmy etanol, pogadaliśmy z sąsiadami z domku obok i poszlismy w kimę.
Pobudka przed 7.00 (trzeba było odebrać numery startowe, itinerery, etc.)
8.45 odprawa przy namiocie organizatorów i startujemy:
Pierwszy PKP (rzut dzidą do obręczy koła - nie można się podeprzeć ani użyc sprzęgła, a teren rozkopany przez koszowce):
Po ok 30km mój K-55 padł, ale nie groźnie. Winowajca rozchełstana przepustnica bez regulacji. Efekt:
PKP Góra Kalwaria (30stopni upału a ty idź człowieku na 20min spacer ubrany w skóry od sto do głów i szukaj pieczątki na drodze krzyżowej - serio).
Przystanek Good City (PKP w Dobrym Mieście). Za nami ok 70% trasy.
Poniższe zdjęcie obrazuje, jak to mówili weterani Rotorowi, beginners luck (pokonaliśmy 150km trasy bez awarii + trochę się gubiliśmy na trasie = ok 200km). Fotka w leżakach po odstawieniu maszyn:
Ekipa dziadków z Estonii (sympatyczne chłopaki):
Drugi dzień do PKP na lotnisku w Olsztynie (gymkhana + konkurs elegancji, akcja rejestracji dawców szpiku kostnego oraz wyścig na ćwierć mili):
Karbidowa lampiczka Alcyon'a a w tle Karol Najmowicz i jego rekordowy Junak:
Radar na placu boju oraz sympatyczny brodacz na niesympatycznie szybkiej MZ z wózkiem:
Powrót Radara do parku maszyn. Niestety na mecie byli w odwrotnej kolejności
Moja radziecka rakieta walczyła dzielnie z Sokołem 125 z takim samym rezultatem jak u Radara Mój oponent pokonał mnie doświadczeniem (pan miał spokój adekwatny do wieku, a ja myśląc że lekko pójdzie dałem ponieść się emocjom - wypadła dwójka, potem wrzuciłem trójkę, potem redukcja do dwójki, potem znowu trójka ...eszzzz szkoda gadać
Po powrocie z lotniska na bazę, imprezka i na drugi dzień powrót po południu.
Nakręciliśmy naszymi maszynami ok 400km co uważam za sukces. Obyło się bez awarii podczas dni rajdowych - kolejny sukces. Poznaliśmy wiele serdecznych osób - sukces!
Ogólnie impreza świetna - polecamy każdemu!
Swoje fotki z analoga (FED 3) dorzucę jak wywołam kliszę.
Załączam linka do rotorowych fotek od organizatorów:
Co by tu dodać?
Odliczanie do Pikniku już się zaczęło więc pozostało tylko mieć nadzieję że pogoda dopisze jak na Rotor.
Iża 49 było mało. Zielony, żółty, czerwony i czarny razy dwa. 350ty jeden z Estonii, jakiś Jupiter z Białorusi, gdzieś śmignął mi 56ty z daleka. Na ośrodku dużo maszyn pochowanych pod plandeki.
Generalnie impreza zaczyna się robić zaprzęgowa, takie mam wrażenie. Ilość szutrów, piachu i zielonej trawki pokażę jutro na tylnym błotniku i wahaczu.
Tak. Jeszcze nie umyłem, i nie będę.
Zobaczymy ile się nazbiera przez rok
Na fejsie Rotoru też trochę fotek.
Gadali gadali i namówili co by się pojawil na forum.Na kilka lat odpadłem z Iżowania ale po nocnych rozmowach Z Radarem i Mychą przy moim domku ze "smarem w szklankach" postanowiłem się reaktywowac. Pozdrawiam Forel
:MC Frog daj mi jakiś mail do siebie ja gdzieś mam materiały ze starej strony którą z kolegą z Lublina robiliśmy o Iżach "Iż mój motocykl"
Gadali gadali i namówili co by się pojawil na forum.Na kilka lat odpadłem z Iżowania ale po nocnych rozmowach Z Radarem i Mychą przy moim domku ze "smarem w szklankach" postanowiłem się reaktywowac. Pozdrawiam Forel
:MC Frog daj mi jakiś mail do siebie ja gdzieś mam materiały ze starej strony którą z kolegą z Lublina robiliśmy o Iżach "Iż mój motocykl"
Super, że się odezwałeś.
Do przeczytania na forum i zobaczenia w siodle!
I Francuz się tu znalazłeś ?Teraz to fora... 18 lat temu o 49 tkach i innych Iżach na bramie Rotorowej się gadało do rana przy Stolicznej i wtedy Iż rus jak rus a teraz ....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach