Dawno jak się tu coś działo, a ostatnio w trakcie przedpiknikowych przygotowań postanowiłem wymyć Iżu carburator. Wiadomo wisi cały rok to się należy.
Po zdemontowaniu i wyczochraniu ultradźwiękami przyjrzałem się bliżej newralgicznemu punktowi korpusu i nie wygląda to za ciekawie.
W pierwszym odruchu pomyślałem o czerwonym silikonie, ale oczami wyobraźni widziałem już rechoczącego Juranda z wyciągniętym paluchem
Nie chcąc dać mu tej satysfakcji, nie pozostało nic innego jak zmarnować parę godzin i kilka metrów aluminium.
Coś tam wystrugałem.
Zatoczyłem.
Spasowałem.
I jako tako wyszło.
Moto Alce to w ogóle mówi: weź se kup nowy (burżuj wiadomo), i już miałem sięgać do szuflady, ale przypomniałem sobie ile ta nówka kosztuje więc wolałem przyoszczędzić 2,5 tys.
Klump, ale co zrobić. To jest mój najlepiej zestrojony gaźnik i żal byłoby go złomować.
Pozdrawiam z pierwszego publicznego wyjazdu. W tle podsłupski ośrodek leczenia uzależnień
Lapplander napisał/a:
Mialem tam swego czasu praktyki zawodowe.
Moja ulubiona trasa lesnymi drogami przez Lubuczewo do Slowinskiego Parku Narodowego .
A najlepiej wbic sie zaraz na Szlak Zwinietych Torow i to najlepiej noca, najfajniejszy klimat:
Ale kto dokladnie olal bo nie moge znalesc Twojej relacji o tym wyjezdzie.
No Ten mnie olał, ledwie w Helsinkach z promu zjechałem, a relacji nie ma bo się jeszcze klisza w aparacie nie skończyła.
Prawdopodobną przyczyną dolegliwości, bo przecież koncernowi nie udowodnisz, było lichej jakości paliwo chociaż w Tallinie tankowałem na renomowanej stacji, którą wcale niełatwo było znaleźć. Przegoniłem Gucia jakieś 200 km do Muminków dolałem świeżego i ustąpiło.
Za to w Szwecji zaserwowano mi nocleg za kratami, oczywiście za niewinność.
Lapplander napisał/a:
zostawic motocykl
Raczysz sobie żartować, Moto Guzzi zawsze wraca na kołach do domu. Jedyna dotkliwa awaria która mnie spotkała to brak kontroli ciśnienia smarowania