IZHMOTO.PL
Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ

Hyde Park - Motocykl zabytkowy "na półke" i do jazdy użytkowej

Wojt@s - Nie 25 Lut, 2007
Temat postu: Motocykl zabytkowy "na półke" i do jazdy użytkowej
Wielu z was zapewnie zauważyło dwa jakby nurty płynące podczas restauracji motocykli zabytkowych i klasycznych.

Pierwszy nurt to jak największa oryginalność, motor najczęściej używany tzw. od święta, ogólnie stoi w garażu u właściciela , który w chwili wolnej weźmie szmatke, przetrze powierzchnie, żeby nie było zbytniego kurzu. Motocykl jest jak najbardziej oryginalny z zastosowaniem wszelkich części z tamtych czasów , bez żadnych przeróbek.

Co do drugiego nurtu to według mnie możliwość długich przejażdzek. Wielu z nas zmienia zwykłe iżowskie prądnice na mocniejsze, dajemy elektroniczne regulatory napięcia. I tu właśnie chodzi o użytkowość, bo prądnica od iż-a czyli skromne 6V/45W była montowana już w latach 30-tych w BSA M10 ( prądnice firmy Lukas) . Staramy się usprawnić jak najbardziej nasze motocykle, robimy polerke kanałów, zakładamy np. w "49" dwurzędowe sprzęgło. Zmiany są zarówno elektryczny jak i mechaniczne. Taki motocykl będzie bardziej sprawny zapewne, ale traci na ostatnią ciągle omawiane oryginalności. Ale myśle że takich przeróbek za bardzo nie widać, a ułatwiają one użytkownikowi jazde nawet wiele setek kilometrów.

Niektórzy restaurują motocykle, są one śliczne, oryginalne, ale nadal posiadają wady techniczne, gdyż każdy motocykl miał jakieś wady. Przechodząć na użytkowość staramy wyeleminować te wady i usprawnić motocykl do codziennej nawet jazdy.

W ten niedzielny poranek chciałem się z wami podzielić moimi spostrzeżeniami:) A wy co myślicie na temat motocykli "na półke"?

Gaca - Nie 25 Lut, 2007

Jeżeli chodzi o mnie to jestem w dosc dobrej sytuacji, bo mam motor na półke, czyli taki któy jest ładnie zrobiony i raczej nie do jazdy. To jest moja SHL M04, któa przepalana jest srednio 2 razy do roku. Mam również mojego matowego gniota 49 który spełnia kryteria motocykla użytkowego, wozi moja dupe wszedzie gdzie chce i mam możliwosci, wygląda on przyzwoicie, ale on ma po prostu jezdzic. Trzecim osobnikiem jest mój Iż 350, któy stanowi wypełnienie wolnego czasu, czyli daje on mi możliwosci do podłubania co nieco.



Podejrzewam, że to bedzie musiało mi wystarczyc na długie lata.

Michał - Nie 25 Lut, 2007

Znacie już pewnie moje zdanie. Staram się zachować tylko w miarę oryginalny wygląd zewnętrzny. Reszta, która jest w środku ma być przede wszystkim sprawna i niezawodna. Stąd ten mój pomysł z alternatorem i innymi przeróbkami. Inna sprawa, że wynika to też z faktu, że w zasadzie mam tylko jeden motocykl zarejestrowany i na chodzie (wueska jest ojca). I na razie nie planuję zakupu jakiegoś drugiego - może kiedyś?

Poza tym, uważam, że taka pedantyczna dbałość o oryginalność ma sens, gdy rzeczywiście jest to oryginał w 100 %. Pamiętacie może cykl artykułów w Automobiliście o restauracji od podstaw NSU? Tam właśnie padły słowa, że zastosowanie w weteranie nowoczesnej techniki jest jak najbardziej wskazane i nie przeszkadza w ocenie stopnia oryginalności. Tam chodziło zwłaszcza o elektrykę (elektronikę) i wydajniejsze smarowanie (inna pompa i filtr oleju). Zresztą stopień oryginalności jest oceniany na podstawie wyglądu zewnętrznego. Poza tym stan fabryczny to podobno ma jedno BSA Gold Star, które jest w Anglii i którego właściciel dotąd nie wyjął go ze skrzyni, w której mu go przywieziono - w sumie to on chyba nie wie, czy ten motór tam w ogóle jest. Chyba, że jakiego rentgena strzelił.

Wojt@s - Czw 01 Mar, 2007

Michale są też ludzi którzy uważają że takie przeróbki elektryczne oszpecają pojazd, dlatego zawsze się smieje że taki motocykl na półke lepiej stawiać. Co do tego BSA nadal leży w skrzynkach, słyszałem tą historie nawet artykuł był na forum motocyklistow. A co do naszych pomysłów to poprostu poprawiamy fabryke, a raczej korzystamy z pod-zespołów sprawdzonych już.
Spiker - Wto 05 Cze, 2007

Chciałbym obalić postawioną na początku tezę, że motocykle-weterany dzielą się na te do oglądania (bez przeróbek) i te do jazdy (z przeróbkami). Nie widzę powodu, żeby w pełni oryginalny motocykl nie mógł służyć do dalszych wojaży.

Nie chcę nikomu robić wyrzutów, ale z doświadczenia wiem, że większość z dokonywanych przeróbek nie jest zupełnie potrzebnych.

1) Mogę szczegółowo i kompetentnie omówić podany przykład restauracji NSU 351 OSL opisywany swego czasu w Automobiliście. Wszystkie wprowadzone przez restauratora "poprawki fabryki" są zupełnie bez sensu. Cytuję: "Tam właśnie padły słowa, że zastosowanie w weteranie nowoczesnej techniki jest jak najbardziej wskazane i nie przeszkadza w ocenie stopnia oryginalności. Tam chodziło zwłaszcza o elektrykę (elektronikę) i wydajniejsze smarowanie (inna pompa i filtr oleju)." W tym modelu motocykla smarowanie jest jak najbardziej wystarczające i wydajne!!! Poza tym jak ktoś nie potrafi zestroić mechanicznego regulatora to przeważnie wrzuca elektronika - ale to tylko wynik niewiedzy i obawy - pojście na skróty. Ten Niemiec, który napisał ten atykuł to dobry fachowiec, ale wcale nie "guru".

2) Sprawa zwiększania mocy generatora prądu elektrycznego. Najczęściej w ten sposób były psute Junaki, wrzucanie mocniejszej prądnicy do Iża jest już do wybaczenia, bo to w zasadzie jedna rodzina urządzeń, dodatkowo schowana pod deklem. Ale ja z innej beczki - znam mnóstwo osób, które latami użytkują motocykle z 45 Watowymi prądnicami! Światła nie są może takie jak we współczesnych motocyklach z alternatorami, halogenami i instalacją 12V, ale są przyzwoite. A kiedy się podejdzie rozsądnie do tematu i założy jazdę za dnia, z ewentualnym krótkim, awaryjnym dojechaniem końcowego odcinka na światłach - to problem zupełnie znika. Poza tym jeśli już zwiększyć wydajnośc źródła światła to lepiej przez założenie żarówki typu "semihalogen". Sa takie 25/25W 6V z typowym cokołem. A przede wszystkim trzeba dbac o zachowanie prawidłowego bilansu prądowego - problemy z rozładowywaniem się akumulatora są często wynikiem zakładania większych niż oryginalnie żarówek i dodawania innych odbiorników prądu. A wracając do Iża - są dostępne nowe oryginalne regulatory napięcia, prądnice, żarówki, itp. - stosunkowo tanio, więc w tym przypadku doprowadzenie do poprawnego działania instalacji elektrycznej nie powinno byc problemem.

3) Mamy dzisiaj nieco inną sytuację niż 10-15 lat temu, gdy weterany były kupowane przez osoby, których nie było stać na "japońca" a chcieli mieć namiastkę "prawdziwego motocykla". Wówczas to dokonano największej ilości "usprawnień". Dzisiaj, gdy weteran kosztuje tyle samo albo o wiele więcej niż przechodzony "japończyk" nie ma sensu robić z weterana tego czym nie jest. Do dalekich zagranicznych wojaży, setki km dziennie, częściowo autostradami, itp. trzeba mieć drugi, współczesny motocykl - i to jest brutalna prawda. A jeśli już upieramy się na turystykę weteranem, to pogódźmy się z jego ograniczeniami - z moca silnika i prędkością podróżną, ze skutecznością działania hamulców czy stopniem oświetlenie drogi. W weteranie nie liczy się moc, przyspieszenie i prędkośc podróżna - lecz styl, duch epoki i oryginalność.

4) Ostatni temat - moda na przeróbki, naśladowanie innych. Śmieszy mnie, gdy ktoś kupuje motocykl w przysłowiowych kartonach, jest to dodatkowo pierwszy motocykl ... i on już w trakcie remontu wie, co trzeba przerobić i usprawnić. Często kieruje nimi chęć zaimponowania innym, albo zwykłe naśladownictwo. Znam przykład gościa, który po rozmowie przy piwku z nieznanym zlotowiczem, po przyjechaniu do garażu natychmiast rozwiercił w silniku swojego M-72 dodatkowe otwory w odmie - bo jak usłyszał "konstruktorzy się pomylili a tak będzie równomierniej pracował". Usprawnienie jak sama nazwa wskazuje to poprawa czegoś co się nie sprawdza, co stwarza nam rzeczywiste, empirycznie stwierdzone problemy. Szanuję ludzi, którzy tak właśnie robią - przerabiają, ale tam gdzie to rzeczywiście niezbędne.



Podumowując - oryginalnym, DOBRZE odrestaurowanym motocyklem zabytkowym da się normalnie jeździć!!!

Michał - Wto 05 Cze, 2007

Zgadzam się z tą elektryką. Pomimo, że kupiłem nowy alternator to jeszcze go nie założyłem ( ale założę ) jeżdżę cały czas na oryginalnej (ale przy montażu nowej) prądnicy i oryginalnym (ale przy montażu nowym) regulatorze mechanicznym. Z regulatorem nie robiłem przez ponad 10 lat dosłownie nic - nawet nie czyściłem styków, choć może by się przydało. Układ całkowicie bezawaryjny, w prądnicy wymieniłem rok temu szczotki na nowe. Pomimo tego zimą (bo teraz wolę jeźdżić) zamontuję ten alternator, właśnie po to, żeby mieć dużą moc świateł. Niedawno dokonałem nawet przeróbki, którą widać zzewnątrz - założyłem nowe tylne elementy resorująco tłumiące od Iża Planety 5. Widać to zzewnątrz bo są bez szklanek i mają regulację stopnia naprężenia. Mogłem przełożyć same wkłady amortyzatorów ale zwyczajnie mi się nie chciało, poza tym nowe sprężyny są twardsze.



Reasumując zgadzam się ze Spikerem, że można bezawaryjnie, długodystansowo i długoterminowo poruszać się weteranem bez żadnych przeróbek, ale utrzymywanym w doskonałym stanie. Zmiany, które zrobiłem w moim motocyklu na pewno zepsuły jego wygląd (w stosunku do oryginału) i pozbawiły mnie możliwości chwalenia się jakimś tam wysokim stopniem oryginalności. Tylko, że mnie zwyczajnie na tym nie zależy.

Ale:

1. mam sprawne amortyzatory tylne (przede wszystkim chodzi o tłumienie a nie tylko o resorowanie, które na starych było dobre)

2. jak się uda :D to będę miał możliwość normalnej jazdy nocą po zamontowaniu alternatora i mocnej żarówki z przodu

3. To jest mój motocykl i ja się nim cieszę i nie interesuje mnie zdanie innych czy coś tak było w oryginale czy nie.

slawmartorun - Wto 05 Cze, 2007

Powiedzmy mam pogląd pośredni pomiędzy ortodoksami oryginalności a opcją demokratyczną. Owszem zabytkiem da się jeździć ale w dzień. Jak forum długie i szerokie wszyscy mają kłopoty z brakiem prądu. By nie było, że dziwaczę żarówkę przednią mam 20 W, tylną 5 W, podświetlenie licznika 2 razy 2 W, cewka pobiera ok. 10 W, więc bilans na plusie do ładowania akumulatora to całe 6 W, dopóki nie zapalę stopów. Więc z włączonymi światłami mocy 20 wat w nocy nie dość, że jedziesz myśląc czy szwungu starczy to na dodatek myślisz [przejdę się i zobaczę jak droga wygląda]

Ztąd też wziął się na forum temat co przegrzebać by normalnie pojeździć weteranikiem w nocy. Były opcje ze zmianą prawej połówki karteru by alternator wszedł, był pomysł zamiany 45 Watów radzieckich na 60 W niemiecko ludowych. W zasadzie każdy z pomysłów usprawnienia prądów dopuszczam jeżeli nie ingerują trwale w budowę motocykla i są niewidoczne zewnętrznie. Co do kwestii motocykli trzymanych na półce nie nadających się do jazdy jedynym usprawiedliwieniem jest nieposiadanie części oryginalnych potrzebnych do uruchomienia.

KOZA - Wto 05 Cze, 2007

Ja powiem tak: ...Wolnoć Tomku w swoim domku... niech każdy robi jak uważa, żadnych ramek, ja osobiście jestem za orginałami, ale były w moim życiu cudaki (jeden jest w galerii) i to są błędy młodości. ...Teraz jestem starszy, i trochę mądrzejszy...ale nigdy ortodoksyjny 100% do muzeum.

Nie wyobrażam sobie jazdy na ruskich oponach z 1955r. , lub na akumulatorze fabrycznym. To czego nie widać w oczy nie kole.

I róbta co chceta!!!

slawmartorun - Wto 05 Cze, 2007

Nieee nooo kurde balans, myślałem, że jest oczywiste, że opony dętki czy żarówki nie podlegają ortodoksyjnej ocenie ale uzupełniam. Nie każę nikomu pomykać na kwadratowych i betonowych gumach z lat 50 tych :wink:
KOZA - Wto 05 Cze, 2007

A ja widziałem gościa co motocykle tylko "TRZYMA", nigdzie nimi nie jeździ i w muzeum takich cudów nie ma.

Postaram się walnąć kiedyś fotkę jego 49tki, jak pozwoli.

diablomichal - Sro 06 Cze, 2007

Przy restauracji powinno kierować się zdrowym rozsądkiem, to znaczy co np.do zmiany zwiększajace bezpieczenstwo jazdy to jestem za, lecz jeśli jakies inne bez celowe, wlasciwie nie wplywajace na nic zmiany to stanowczo mowie NIe

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group