IZHMOTO.PL
Forum użytkowników i sympatyków motocykli IŻ

W trasie - Włoskie wesele

motolis - Wto 17 Wrz, 2013
Temat postu: Włoskie wesele
Jeszcze w zeszłym roku dostałem zaproszenie na wesele od mojej koleżanki mieszkającej we Włoszech. Mogłem pojechać autobusem, polecieć samolotem, ale nie! :)

Tak więc nie do końca byłem pewien czy jechać iżem, dlatego też nie regenerowałem silnika tylko złożyłem z tego co było w garażu. Oczywiście sam bym nie pojechał, moim kompanem był Kosma (na Junaku). W poniedziałek czyli dzień wyjazdu dokręcałem ostatnie śrubki, pojechałem na przegląd i opłaciłem OC. Koło 14-tej wyjechaliśmy.

Tego dnia chcieliśmy dojechać do granicy czyli do Lubawki, był to dzień regulacyjny dla iża i początkowe spalanie 10 l/100km nas nie zadowoliło. Po 50 km dokonałem korekty ustawienia zapłonu i już było lepiej. Radość z jazdy nie trwała zbyt długo, kilkadziesiąt kilometrów dalej Iż gaśnie. Okazało się, że stopił się przerywacz. Po 20 minutach jedziemy dalej - teraz to już tylko na tankowanie się zatrzymujemy. Założenie było zbyt ambitne , w Junaku odpada mocowanie baku paliwa, na szczęście znaleźliśmy mechanika który to pospawał. Robi się szaro a my dopiero 150 km nawinęliśmy, już wiemy że nie dotrzemy do celu wyznaczonego na ten dzień ale jedziemy ile się da. Zrobiło się ciemno, jedziemy przez jakąś wioskę po czym spod Junaka sypią się iskry - pękła centralka. W następnej wiosce znajdujemy ludzi z migomatem, naprawiamy i jedziemy na wyznaczony przez gospodarzy kemping.

No w końcu piwko! :D

Wtorek , wstajemy, pakujemy się i obieramy azymut na granicę Czech z Austrią. Pogoda się psuję i robi się coraz zimniej , stajemy na obiad i ubieramy się w cieplejsze ciuchy. Tuż przed granicą Czeską Junak gaśnie, po kilku minutach odpala i jedziemy dalej. Po przekroczeniu granicy zatrzymuje nas policja bo wjechaliśmy po zakaz wjazdu. :thumbup: Straszą mandatem, po czym robią sobie fotki na naszych rumakach. :D Większych problemów z motórami tego dnia nie mieliśmy ale zaczęło padać i to ostro ale jesteśmy przygotowani. :)


Przez ten deszcz nie fajnie się jechało przez co kilometrów nie specjalnie ubywało. Tuż przed Austrią zatrzymujemy się na nocleg (coś koło północy), deszcz ustępuje.

Rano oba pojazdy odpalają bez problemów. Po chwili wlatujemy do Austrii, stajemy na stacji, tankujemy i kupujemy winiety. Ależ ten kraj mi się podoba, nie dość że wszędzie czysto, ludzie życzliwi a stacje przyjazne dwusuwom! ;)

Ukształtowanie terenu cudowne, im bardziej w głąb kraju, tym górki robią się coraz większe, strome - oj podoba mi się! Jechaliśmy bokami czyli przez największe górki na naszej trasie. Nie było ani jednego tunelu czy kanionu. Padał deszcz ale ja się nie przebrałem, z uśmiechnięta mordą przemierzałem Alpy.

Przed większymi górami zwiększyłem dawkę paliwa i podciągnąłem hamulce. Wiem, że cwajtaktem nie można hamować silnikiem. I tak po kilkudziesięciu kilometrach hamowania tuż przed zakrętami, Iżyk nie chce się zatrzymywać - czas na zmianę szczęk.


Cza było wyrównać okładziny o beton :]

Teraz jest o wiele lepiej, można jechać i podziwiać widoki! Chcemy dojechać do granicy Austrii z Italią, dlatego też nie stajemy na fotki zbyt często. :thumbdown:


Napotkaliśmy na takie oto muzeum. W Polsce pewnie szybko by zniknęło. :hihi:



Jedziemy dalej.


Prawie Milka. :)

Mgła niestety ograniczała widoczność ale ma to swój urok, mnie się podobało :rotfl:

Kilka fotek z trasy





Koło 22-giej dotarliśmy do Villach, tam mieliśmy nocleg u Richarda - tubylca, który zakupił Junaka jakieś 3 m-ce temu i zaoferował się z noclegiem na junakowym forum. :)

Tego dnia pokonaliśmy setki podjazdów, zjazdów i chyba z tysiąc zakrętów. Muszę tam kiedyś jeszcze pojechać. :thumbup:

Wypiliśmy piwo i łamanym anglo-germańskim językiem poopowiadaliśmy sobie o naszych motocyklach. Oto nasze tipi:

W czwartek rano Richard opowiada o stromej trasie biegnącej przez Słowenię i odradza nam ją. Do Włoch 10 minut drogi po płaskim terenie, więc wiadomo! Górka z 18 % skosem jak magnez nas do siebie przyciągnęła a na jej szczycie taka oto ślicznotka! ;)

Motory zgrzały się trochę, więc robimy postój, teraz tylko z górki. Ruszamy i po chwili mijamy granicę Austrii i Słowenii. Czas na fotkę w kolejnym kraju! ;)



Tankujemy i ruszamy na podbój Italii! Krajobraz się zmienia, drogi prowadzą już kanionami, mostami i tunelami. Góry pięknie pokazane ale upał męczy jak cholera.






Po przejechaniu ponad 200 km Iż nagle gaśnie. Wykręcamy gaźnik, czyścimy i nic. Iskra jest ale i tak zmieniłem kondensator, świecę, cewkę i przerywacz. Nie dociekałem co padło. Po ponad 2h ruszamy dalej.

Przejechaliśmy prawie 400 km.

Koło 22-giej trafiamy na kemping, gdzie rozbijamy namiot, jemy kolację, pijemy piwo i obmyślamy plan na następny dzień.

Rano nie spinaliśmy się szczególnie ,do celu zostało 400 a awarii nie planujemy. :chillout Na spokojnie się wyrobimy.

Ruszyliśmy w trasę, tym razem drogami krajowymi, więc ruch był spory. Jest bardziej płasko to i przycisnąć można, żeby o dobrej porze dotrzeć do celu.

Żadnej chmurki na niebie, upał, sprzęty grzeją się coraz bardziej. Iż czasem tracił moc, po czym zapiżał jak szalony. Junak tak się grzał, że z odmy wydobywał się dym, dlatego stawaliśmy co kilkadziesiąt kilometrów.

Do przejechania mamy jeszcze nieco ponad 200km. Nagle Iż słabnąc, wydaje dziwne dźwięki. Zjeżdżamy na stację, czekamy, aż trochę ostygnie i próba palenia. Ale bez skutku, na kopniaku dziwne uczucie - pewnie tłok spuchł.

Rozbieramy Iża do naga. Patrzymy a tu lipa: tłok ok, za to stopa korbowodu czerwona.

Nalałem tam miksolu i na rękę wał chodzi elegancko. Poza tym ostygł i mamy nadzieję że pojedzie dalej - składamy! Niestety, jazda testowa po stacji nie przebiegła pomyślnie. Już wiemy, że Iż dalej nie pojedzie. :(

Pierwsza myśl to wysłanie drugiego wału kurierem. Tak też się stało, ale co z Iżem? Po krótkiej rozmowie z nieopodal mieszkającym Włochem Iżak ląduje u niego w garażu. I tak do docelowego miejsca dotarliśmy na Junaku. :]

Para młoda: :)

Nie będę się rozpisywał na temat wesela bo nie to jest istotne. Ogólnie było fajne, inne jak w Polsce.

W Ferentino spędziliśmy cztery i pół dnia czekając na paczkę z wałem i ściągaczem do łożysk, która jak się okazało, zaginęła. Przez ten czas piliśmy piwo, wino jedliśmy tamtejsze przysmaki. Byliśmy też w Rzymie:





:)

Zwiedzanie nie bardzo mi wychodziło bo ciągle myślałem o Iżu. :hmm:

Powrót planowałem środkami komunikacji masowej ale stało się inaczej, wróciłem "na kleszcza" na Junaku. :rotfl: W sumie to niefajnie by się mojemu koledze wracało w pojedynkę. W trzy dni dotarliśmy do Polski, Junak grzał się ale większych awarii nie mieliśmy, poza kołem, bo połowa szprych pękła w tylnym! Założyliśmy przednie na tył a tylne na przód (było tak krzywe, że nie obracało się w widelcu), pożyczyliśmy kilka szprych z drugiego koła i zaczęło się centrowanie.

Już tylko 70 km do Polski! Sytuacja szybko opanowana i jadymy dalej.

Niby blisko, a ja już nie mam ochoty jechać, dlatego zostaję u Regersa a Kosma uparcie chce jechać do Szwecji (jest po 20-tej). Rozstajemy się, po chwili zjawia się Frag i wiezie mnie na zbawienne lokum! :) Dzięki chłopaki!

Do chaty dostałem się PKP i PKS , ale wycieczka skończy się, gdy sprowadzę Iża do domu.

hrabia_T - Wto 17 Wrz, 2013

Chłopaki zagięliście czasoprzetrzeń po całości. Ale z drugiej strony trzeba przyznać że Junak dał radę.
nickeledon - Wto 17 Wrz, 2013

hrabia_T napisał/a:
Junak dał radę

Obstawiałem odwrotnie. :mrgreen:

Dobra lekcja Motolisie dla wszystkich planujących dłuższe wyjazdy. Osobiście nieotrzaskanym sprzętem nie zapuściłbym się w takie knieje. W zasadzie co przejechałeś, zobaczyłeś i doświadczyłeś to już twoje i nikt tego ci nie odbierze.

jarcco - Wto 17 Wrz, 2013

hrabia_T napisał/a:
Chłopaki zagięliście czasoprzetrzeń po całości

:thumbup: :thumbup:

Dołączam swoje gratulacje, naprawdę fajnie się czyta takie przygody. Podziwiam odwagę, również decyzję o dalekiej podróży, nieotrzaskanym sprzętem jak pisze nickeledon. Austriackie drogi rzeczywiście są przepięknie położone, widoki nieziemskie.
motolis napisał/a:
I tak po kilkudziesięciu kilometrach hamowania tuż przed zakrętami, Iżyk nie chce się zatrzymywać - czas na zmianę szczęk.

Wozisz ze sobą w zapasie szczęki hamulcowe?

Wygląda mi na to że to firma kurierska nawaliła, a nie Iż. Gdyby przesyłka dotarła to wrócił by na kołach. Swoją drogą to nie do pomyślenia aby w cywilizowanym kraju kurierzy gubili paczki :no: Co to za firma??

Najważniejsze że na wesele zdążyliście! No i wygląda mi na to że czas krajowych wycieczek się kończy, IZHMOTO rusza na podbój Europy. Póki co... bo Sputnik z CCCP wyznaczył granicę odległości dla radzieckiego sprzętu :lmao:

rastuch - Wto 17 Wrz, 2013

Gratuluję! :thumbup: :thumbup:

Pomimo awarii dawaliście rade a to jest najważniejsze. Niejeden młodzieniec na plastikowej Japonii cały swój motocyklowy żywot spędza na kominowch wycieczkach bojąc się jechać w dłuższą trasę, a tu proszę: dwa prawie 60-letnie dziadki pamiętające czasy "ludowe" ruszyły w taką trasę! :)

Pozostaje siedzieć cierpliwie przy kompie i czekać końca opowieści. :piwo:
Jeszcze raz gratuluję i zazdraszczam! :mrgreen:

P.S. Ciekawi mnie jak umówiłeś się z Panem od Iżowego parkingu?
P.S.2 Jak możesz to podaj przyblizone koszty wyprawy. (benzyna, noclegi)

Archi88 - Wto 17 Wrz, 2013

Dotarłeś do Rzymu, są zdjęcia z Alp, :) jestem pełen podziwu. Zwłaszcza, że powiedziałem Ci przed wyjazdem co sądzę o stanie technicznym Twojego Iżaka, a Ty i tak pojechałeś. ;)

W nagrodę ustawiłem Twój regulator PP1 i pewnie wyśle Ci go pocztą.

Jak zamierzasz ściągnąć motocykl do Polski? Chyba najtaniej byłoby pojechać pociągiem zabierając części, na miejscu dokonać naprawy i wrócić Iżem. Tyle, że z tego mogą wyniknąć kolejne przygody ;)

katalina - Wto 17 Wrz, 2013

Gratulacje! Najważniejsze, że dotarłeś na wesele i to w jakim stylu! Nawet doświadczonym himalaistom zdarza się stracić np. palce od odmrożeń. Ty po prostu szukałeś słabego punktu w Iżu - no, może trochę daleko od domu! ;D

Przeżyte chwile, wrażenia i doświadczenia są bezcenne. A wspomnienia mimo deszczu, awarii, mandatów itp. zawsze ciepłe. :)

PS. Nie mniejsze gratulacje dla Kosma i jego czarnego rumaka-Junaka, no i podziękowania że odwiózł nam Motolisa! :mrgreen:

jeż - Sro 18 Wrz, 2013

Trafił ci się Paweł najgorszy scenariusz z możliwych.
Ale wycieczkę mimo tego i tak miałeś super. I gratuluję, że się nie zniechęciłeś. Bo nie jeden będąc na twoim miejscu, słuchając w przed dzień wyjazdu takiego marudzenia sąsiadów, pojechał by pewno autokarem, a nie Iżem.

sztyga20 - Sro 18 Wrz, 2013

Szacun! Czytając takie relacje wzrasta mi o 2000% energia do planowania wypraw, jeżdżenia i siedzenia w garażu. Alpy są pięknie. Jadę iżem za granicę w przyszłym roku! :)

Ciekawy jestem usterki. Pierwszy raz chyba jest na forum o awarii na stopie korbowodu. Co się działo w trakcie jazdy próbnej po złożeniu? Wał był regenerowany?

estranged124 - Sro 18 Wrz, 2013

Nic tylko pogratulowac, takie dziadki a jednak jezdza! I radosc wieksza niz na nowszym, sprzecie. Szacunek.
motolis - Czw 19 Wrz, 2013

Cześć! Odpowiadam na posty każdego z osobna. :)

hrabio, bez przesady. Każde kilometry są do przejechania! Jadąc w Bieszczady i z powrotem zrobiłbym więcej. ;) W zasadzie to tylko dzięki Kosmie ta wycieczka się udała.

nickeledon, Kosma nie jest pierwszym lepszym junakowcem, zna się na nim, ulepsza co się da (głowicę, smarowanie itd.). Ja nie wątpiłem w to, że jego maszyna przejedzie tą trasę.

Nie miałem czasu na objeżdżenie Iżaka, z drugiej strony mógłbym zrobić tysiąc kilometrów i ruszyć w trasę i ciekawe czy sytuacja wyglądałaby podobnie?

jarcco, szczęki wziąłem zupełnie przypadkowo. Zazwyczaj wożę ze sobą części elektryczne i papier ścierny. :) Tym razem miałem jeszcze tarcze sprzęgłowe i drugi gaźnik.

Co do wycieczek, to nic podobnego - przecież nie wróciłem. Można dużo więcej nakręcić fajnych, treściwych kilometrów po kraju.

rastuch, gość u którego zostawiliśmy motór gadał po angielsku (jak naprawdę mało który). Szacowany koszt: Iż palił ok. 5l/100km + mixol, obiad ok 10 euro + napoje, noclegi podobnie, winieta w Austrii kilka euro. Ogólnie najwięcej pociąga paliwo. Kilka nocy spaliśmy w gościnie. więc sporo eurasków mieliśmy w kieszeni, podobnie z wyżywieniem. Liczyłem, że wydam ok. 3 tysiaki.

Archi88, czepiłeś się tłoka i został zmieniony. :) Ogólnie jeszcze wtedy Iż nie był złożony do końca, było niewiele czasu do wyjazdu i on jeszcze w puzzlach, ale dałem radę go poskręcać! :)

Jadę po niego w następny piątek autem. Nie bardzo mam teraz czas na kolejne przygody, choć fakt, pociągnie po kieszeni. ;)

katalina, Ty zawsze potrafisz podnieść na duchu! Dobre słowo cenniejsze od złota! No wspomnień mam sporo, jest teraz przy czym piwo pić zimą. Oczywiście z towarzystwem Kosmy! :)

jeż, niestety stało się tak jak się stało, trudno. Fakt, nie miałem żadnego poparcia od strony rodziny i niektórych znajomych, ale miałem to w dupie. Teraz to ja mam wspomnienia spoza czterech ścian a nie oni! :thumbup:

szyga20, to fajnie, że się jakoś podbudowałeś. Oszczędzaj motóra, to daleko zajedziesz! Jaka granica? :D

Wał był razem z Iżem, którego kiedyś kupiłem. Wiele elementów było regenerowanych, chromowanych itd. ale ktoś nie dokończył remontu. Wyglądał na regenerowany, luzu nie miał, korbowód lekko odchylał się na boki. Bardziej spodziewałem się po nim wystąpienia luzu, niż zatarcia.

estranged124, dziadkiem można wszędzie dojechać, trzeba go tylko dobrze zrobić (czego ja nie uczyniłem). I co najważniejsze: nie oczekiwać tego, czego od japońskich sprzętów.

nickeledon - Czw 19 Wrz, 2013

motolis napisał/a:
Bardziej spodziewałem się po nim wystąpienia luzu, niż zatarcia

W silniku dwusuwowym najgorzej smarowane elementy to właśnie wał, szczególnie główka korbowodu. Myślę, że twój wał mógł dostać w dupę podczas górskich zjazdów, a gdy jeszcze ten wał może z kilka ładnych lat leżał nie używany to na bieżni i rolkach mogły pojawić się wżery co zapewne nie pomogło w płynnym toczeniu.

motolis napisał/a:
Kosma nie jest pierwszym lepszym junakowcem

Przecież była gęba wklejona, ale tak wtrącę jeszcze, że zrobienie 3-4 tys. km poprawnie wyremontowanym motocyklem nie powinno stanowić żadnego problemu. Znam paru ludzi z Tucholi co mają Junkersy zrobione na tip top i znam bolączki z jakimi muszą się borykać.

FK - Czw 19 Wrz, 2013

Na stacji ze zdjęcia był napis 1:50 na mieszance do 2 takta----MOŻE TU JEST PROBLEM
motolis - Czw 19 Wrz, 2013

Marku, podczas zjazdów bardzo zwracałem uwagę na to, żeby przepustnica była ciągle otwarta, jak widać może za mało. Teraz przynajmniej mam jeden wał do skasowania z listy części niewiadomego pochodzenia! ;)

Odnośnie drugiego zagadnienia, chodziło mi o to, że są ludzie, którzy jeżdżą na zabytkach i nie mają zielonego pojęcia co zrobić w razie awarii. Kosma akurat do nich nie należy. Widziałem gębę, charakter mojej wypowiedzi nie miał być kąśliwy. :)


FK, myślałem że z krzesła spadnę. :D

Czy Ty sugerowałbyś się napisem na dystrybutorze z olejem? Idąc tym tropem w Czechach i we Włoszech jechał bym na czystej, bo tam takich baniaków nie widziałem na żadnej ze stacji. :shifty:

Na poważnie, to lałem ok. 1:35 a gdy wlecieliśmy w upały zawszę kilka kropel więcej.

nickeledon - Pią 20 Wrz, 2013

motolis napisał/a:
części niewiadomego pochodzenia

To może być prawdopodobna przyczyna,

motolis napisał/a:
lałem ok. 1:35

I to również. Moim zdanie trochę za sucho, gdzie zasada 2 części masła na 5l? Dymić austryjakom nie chciałeś? U nich te Puchy to dopiero kopcą. :D

motolis napisał/a:
że są ludzie, którzy jeżdżą na zabytkach i nie mają zielonego pojęcia co zrobić w razie awarii

Są tacy również, ale nawet mi przez głowę nie przeszło że możecie do nich należeć.

Pozostaje wyciągnąć wnioski, zrobić konstruktywną samokrytykę nie wpaść w traumę i szykować się na przyszły rok!

Archi88 - Pią 20 Wrz, 2013

Motolis napisał/a:
podczas zjazdów bardzo zwracałem uwagę na to, żeby przepustnica była ciągle otwarta, jak widać może za mało.

A to wariat z Ciebie, zjeżdżać z górki i jeszcze dodawać gazu :) Lepiej wrzucić na luz, a jeśli jest z nim problem to zjeżdżać na sprzęgle.

Suchy - Pią 20 Wrz, 2013

Albo zgasić i dodawać gazu. Niezłe chłodzenie wtedy jest.
motolis - Pią 20 Wrz, 2013

Archi88, właśnie taką metodę obrałem, z tym że częściej jechałem na półsprzęgle.

Suchy, po co dodawać gazu skoro silnik nie pracuje?

Suchy - Pią 20 Wrz, 2013

Żeby schłodzić zimnym, tzn zjeżdzać na biegu, bez zapłonu dodając gazu. :-) Hamuje się nie zatrze. Poza tym lepiej jeździć 4 suwem. ;-)
nickeledon - Pią 20 Wrz, 2013

Suchy napisał/a:
tzn zjeżdzać na biegu, bez zapłonu dodając gazu

Ilość zgromadzonego paliwa w wydechach może gwarantować niezłe efekty pirotechniczne wówczas. :]

Suchy napisał/a:
Poza tym lepiej jeździć 4 suwem.

Lepiej jeździć dwusuwowym Puchem z pompą olejową. :D

W sumie pewnie u Motolisa zbiegło się kilka przyczyn tej awarii i nie ma co wyrokować co było główną, jak i również nie ma co odradzać bujania się dwusuwami w górach, bo się gdzieś zaraz tu pogubimy.

FK - Pią 20 Wrz, 2013

Przecież nie odkryliśmy 2 taktów teraz na tym forum, istniały wieki temu i tam jakoś też się poruszały.
KOZA - Sob 21 Wrz, 2013

Gratuluję i podziwiam!

Ja bym w taką trasę iżem się nie wypuścił, już w tym sezonie na lawecie wracałem i chyba stary jestem, bo te przygody przestają mnie bawić. Ale iżem jeździć uwielbiam i dlatego orbituję w granicach do 150km od domu.

sztyga20 - Sob 21 Wrz, 2013

Ale mam takie przemyślenia odnośnie jazdy dwusuwem z górki aby zapewnić właściwe smarowanie: na to czy mieszanka jest bogata wpływają według mnie dwa czynniki: stopień podniesienia iglicy - czym wyżej to bogatsza i opór zasysanego powietrza: czym większy tym mieszanka bogatsza, podniesienie przepustnicy podnosi też iglicę oraz powoduje spadek oporu powietrza więc mieszanka nie ulega jakiemuś sporemu wzbogaceniu, dlatego może warto w takich warunkach włączyć ssanie i mieszanka jest wtedy wzbogacana przez to, że opór powietrza się zwiększa. Ja stosowałem intuicyjnie taką technikę przy dużych zjazdach.
motolis - Pon 30 Wrz, 2013

No, w końcu wycieczka zakończona. Iżyk jest już w domu! :)
tybusz - Pon 30 Wrz, 2013

Mam nadzieję, że nie obraziłeś się za bardzo na maszynę i bez nerw, wypruwając z niej tryby, szybko nam zdasz fotograficzną relację ;D
regers - Pon 30 Wrz, 2013

No a po kask kto wpadnie?
motolis - Wto 01 Paź, 2013

Zły mogę być tylko na siebie a nie nie motóra. Szybko go nie będę rozbierał, musi poczekać na lepsze chwile. :(

regers, wracaliśmy przez Niemcy żeby szybciej było. Po kask wpadnę, mam plana! ;D

Spiker - Sro 02 Paź, 2013

Ja to widzę tak, że ani Iż ani Junak nie dały rady, chociaż problemy ze szprychami pewnie trudniej było przewidzieć.

Składanie motocykla a tym bardziej silnika bezpośrednio przed ekstremalnie długą i trudną trasą to proszenie się o problemy. Wolę metodę coraz dalszych wycieczek (i konsekwentną eliminację nieuniknionych niedoróbek) propagowaną na tym forum przez Archiego. Nie mówię, że w szalonych kawalerskich czasach nie szedłem też na żywioł...

Brawo za odwagę i nieugiętość w obliczu większych i mniejszych przeszkód i problemów. Fajnie, że nic się nie stało i zarówno jeźdźcy jak i rumaki powrócili. W sumie fajna przygoda. Dziękuję za relację.

No to teraz będzie polewka jak mi się coś zepsuje. ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group